Cóż wobec nieodległego już powtórnego przyjścia Pana Jezusa znaczą nasze codzienne utarczki?
Nic nie da to, że nazywasz siebie chrześcijaninem, jeśli twoje życie nie owocuje dobrem.
Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Ładnie powiedziane...
Budować Boże królestwo? Nie chodzi o to by zwyciężać. Ani o to, by przegrywać. Chodzi o to, by zawsze być wiernym.
Nadchodzi dzień sądu. Nieuchronnie. I choć nie wiemy kiedy nadejdzie, każdego kolejnego dnia jest do niego bliżej.
Świat jest jaki jest i nasze wysiłki, by był lepszy zdają się niewiele dawać. No cóż...
Niszczejemy i przegrywamy? W domu Ojca czeka na nas mieszkanie.
To jak będzie w niebie? Będziemy tylko stali i wielbili?
Gdyby Bóg nas nie kochał, to by nas nie było. Proste, co?
Ten taki, ten taki, a tamten owaki. Tak widzimy my. Bóg dość często widzi zupełnie inaczej.
Proszę, proszę, bardzo proszę. No dobra: a ręce cały dzień w górze będę trzymał?
Zasady, zasady, zasady.... Miłość (autentyczna, nie udawana) oddaje Bogu więcej, zasady traktując jak skąpe minimum.
Przymnóż nam wiary. Gdybyście mieli wiarę jak ziarenko gorczycy... Dialog głuchych? Bynajmniej.
Bogacz i Łazarz.... Nieważne nawet, jak bogacz zdobył swoje bogactwo. Ważne, jak traktował drugiego człowieka.
Po co jest młotek? Wiadomo, by służył, nie po to, by wisiał na ścianie zamiast obrazu.