Słowa powracają jak refren. Miłujcie się. To wam przykazuję. Miłujcie się tak, jak Ja was umiłowałem. Aż do oddania życia za drugiego. Wiecie już wszystko, nie musicie iść na ślepo. Przekazałem wam to, co otrzymałem od Ojca. I znów pada wezwanie: miłujcie!
Słowa tego w Biblii nie znajdziemy, ale jest ono ważne dla poznania świętych tekstów.
Świat stworzony przez Boga… Świat w którym żyjemy zdaje się chwiać w swoich podstawach. Coraz częściej patologia staje się normą. Gdzie to Królestwo? Gdzie miłosierdzie? Gdzie sprawiedliwość?
W Biblii często jest mowa o powołaniu. Bóg powołuje, to znaczy zaprasza.
Mówią nam, że zbawienie zależy od tej albo innej czynności, przynależności do tej lub innej grupy, konkretnych poglądów czy decyzji (a jeśli nie zależy, to przynajmniej trudniej będzie, oj trudniej…). Mówią z pełnym przekonaniem.
Czyli „księga narodzin”. Tymi dwoma słowami zaczyna się nowy Testament. Semici - zresztą nie tylko oni - lubowali się w rodowodach, których uczono na pamięć.
Zwyciężyć wszelkie cierpienie, wszelki ból, wszelką klęskę, każdy brak i każde upokorzenie. Zwyciężyć w końcu śmierć. Marzenie człowieka! Możliwe? Tak, możliwe. Dzięki miłości Boga.
Hebrajskie imię Je(ho)szua, zapisane zostało po grecku jako Jesous. Znaczy ono Jahwe zbawia.
Czemu nie chcesz objawić się wszystkim? Ważnym, głośnym i uznanym? Czemu nie udowodnisz, Kim jesteś tym, którzy ciągle w Ciebie wątpią? Czemu nie okażesz swojej mocy wobec obrażających, prześladujących Cię?
Kościół bez Biblii??? Pismo Święte w średniowiecznej rzeczywistości eklezjalnej. Wykład Bpa Prof. Grzegorza Rysia w ramach Akademii Biblijnej.