Długa historia
W dialogu z Samarytanką Jezus przyznaje wprost, że jest Mesjaszem. Cybershot800i

Długa historia

ks. Mariusz Rosik

publikacja 04.11.2025 12:07

Samarytanka przy Jakubowej studni wcale nie pyta Jezusa o szczegóły Jego mesjańskiej wizji, a On nie kwapi się, by je ujawniać...

Spotkanie Jezusa z Samarytanką

Biblia: J 4,1-42. Film The Chosen: Ja Nim jestem (sezon 1, odcinek 8)

Czy kobiety nie przychodzą do studni o poranku, gdy jest chłodno?

No cóż, żadna nie chce mnie widzieć. Więc muszę chodzić w największym upale, co raczyłeś mi przypomnieć.

Dlaczego nie chcą cię widzieć?

Długa historia.

Nadal chce mi się pić. Nalejesz mi?

Niesamowite, do czego zmusza pragnienie.

Gdybyś wiedziała, kim jestem, sama prosiłabyś o wodę.

Czyżby?

A Ja dałbym ci wody żywej.

Nie masz nawet czerpaka. A ta studnia jest głęboka. Poza tym, dlaczego mnie prosisz, skoro masz pełno tej wody?

Długa historia.

(…)

„Dopóki Mesjasz nie przyjdzie i nie upora się z tym moim bałaganem, nie zaufam nikomu” – wyznaje zdesperowana kobieta przy studni. Tak jest w filmie. A w Ewangelii?

W dialogu z Samarytanką Jezus przyznaje wprost, że jest Mesjaszem. Na szczere wyznanie kobiety: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko” (J 4,25), Jezus z rozbrajającą szczerością, nie pozostawiając miejsca na wątpliwość, stwierdza: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię” (J 4,26). Aby ułatwić czytelnikowi połapanie się w zawiłościach samarytańskich wierzeń, Jan uprościł nieco całą sprawę. Aby być dokładnym, ewangelista winien włożyć w usta rozmówczyni Jezusa słowa: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Taeb”, takim bowiem tytułem określali Pomazańca Bożego Samarytanie. Zarówno w Izraelu, jak i wśród mieszkańców Samarii oczekiwania mesjańskie były wciąż żywe. Wśród tych pierwszych dominował zasadniczo obraz Mesjasza jako politycznego przywódcy, który poprowadzi naród do walki narodowowyzwoleńczej i doprowadzi do utworzenia teokratycznego królestwa Bożego na ziemi.

Warto podkreślić, że już od II w. przed Chr. mesjańskie nadzieje przybierały na sile, czego wyrazem stały się liczne żydowskie pisma o treści religijnej, dziś znane jako apokryfy Starego Testamentu. Mowa w nich nie tylko o przyjściu Mesjasza, ale także o ostatecznej walce dobra ze złem, o pokonaniu Szatana i poddaniu Izraelowi narodów pogańskich. Nic dziwnego, że takie tendencje i oczekiwania rysowały się z biegiem czasu coraz wyraźniej. W końcu praktycznie od roku 586 przed Chr., gdy Żydzi utracili niepodległość, wciąż pozostawali pod obcym panowaniem.

Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że właściwie trwało ono aż do roku 1948, a więc do utworzenia państwa Izrael. Jest absolutnym fenomenem w historii ludzkości przetrwanie narodu bez własnego państwa przez 26 wieków. Nic też dziwnego, że już w czasach Jezusa Żydzi marzyli o własnym kraju, rządzonym przez teokratycznego władcę. Mieli nadzieję, że te właśnie marzenia zrealizuje oczekiwany Mesjasz. Miał On łączyć w sobie funkcję kapłana i króla, stąd niektórzy spośród Żydów oczekiwali na dwóch Mesjaszy: jednego z rodu królewskiego, drugiego z pokolenia kapłańskiego. Takie przekonania były szczególnie żywe we wspólnocie esseńczyków w Qumran. Odkrycie ich pism w roku 1947 i następnych jest bez wątpienia największym odkryciem archeologii biblijnej.

***

Jezusowa koncepcja mesjanizmu jest zgoła odmienna od tej, którą przyjmowali Mu współcześni. Jezus marzy o królestwie Bożym, jednak Jego wizja odbiega od powszechnie przyjmowanej. Żydzi tęsknią za wyzwoleniem politycznym z niewoli Rzymian. Jezus tęskni za wyzwoleniem duchowym z niewoli grzechu. Żydzi marzą o mocnym państwie z nienaruszalnymi granicami. Jezus pragnie, by granice królestwa biegły przez ludzkie serca. Żydzi kreślą wizję przyszłości rządzonej przez niezawisłego króla, przed którym drżeć będą narody pogańskie. Jezus widzi na tronie Syna Człowieczego, przed którego majestatem staną z pokłonem i czcią wszystkie narody świata. Rękojmią władzy Mesjasza w rozumieniu Żydów jest oręż i mocna armia, w rozumieniu Jezusa – krzyż, cierpienie i śmierć. O ile w lustrze żydowskich oczekiwań mesjańskich odbija się postać niezwyciężonego króla, w zwierciadle Jezusa widać raczej cierpiącego Sługę Jahwe, o którym rozpisywał się prorok Izajasz.

***

Samarytanka przy Jakubowej studni wcale nie pyta Jezusa o szczegóły Jego mesjańskiej wizji, a On nie kwapi się, by je ujawniać. Wystarczyło, że Jezus przejrzał jej przeszłość i niczym prorok mówił o oddawaniu czci Bogu. Wystarczyło, że powiedział o jej pięciu mężach i zinterpretował symbol wody żywej. Być może wystarczyło już to, że nie podporządkował się żydowskim zwyczajom i zaczął rozmowę z mieszkanką pogardzanej Samarii. Kobieta dziwiła się przecież: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym dała Ci się napić?” (J 4,9). Bohaterka The Chosen stawia Jezusowi pytanie: „Nie jestem dla Ciebie nieczysta? Chcesz splugawić się tym naczyniem?”.

Zaraz, zaraz. Jakim naczyniem? O co chodzi? Z pomocą przychodzi nie kto inny, jak św. Augustyn, biskup Hippony, który w jednym z pism wyjaśnia:

Widzicie cudzoziemców. Żydzi nigdy nie używali naczyń, którymi oni się posługiwali. A ponieważ niewiasta miała ze sobą naczynie do czerpania wody, zdziwiła się, że Żyd prosi ją, aby mu dała się napić, bo to nie było w zwyczaju u Izraelitów. Ten zaś, który szukał napoju, pragnął wiary samej niewiasty.

Nie wiadomo, który moment dialogu był dla czerpiącej wodę kobiety przełomowy. Nie wiadomo, w której chwili przekonała się w sercu, że Jezus jest prorokiem i oczekiwanym Mesjaszem. Wiadomo natomiast, że ta świadomość otworzyła przed nią nową perspektywę.

Rezolutna Samarytanka rozpoznaje więc w rozmówcy proroka i Mesjasza. Rolą proroka jest odczytywanie bieżących wydarzeń w świetle woli Bożej. Rolą Mesjasza – wprowadzenie ludzi do królestwa niebieskiego poprzez skłonienie ich do porzucenia drogi grzechu.

Czy woda żydowska jest lepsza od samarytańskiej? Czy jesteś lepszy od naszego ojca Jakuba, który wykopał tę studnię?

Znam Jakuba. Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie odczuwał pragnienie, lecz ten, kto napije się mojej wody, nie zazna pragnienia na wieki.

Dobrze by było.

Woda, którą Ja daję, staje się źródłem wody tryskającej życiem wiecznym.

Doprawdy?

Tak.

Udowodnij.

Najpierw idź i przyprowadź swojego męża.

Jezus ujawnia się jako prorok, gdy odczytuje bieżącą sytuację kobiety: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą” (J 4,17-18). Sama rozmówczyni również stwierdza, że nie ma męża. A to oznacza, że scenariusz filmu rozmija się w tym miejscu z treścią Ewangelii. Według reżysera kobieta ma męża, gdyż ten nie zamierza dać jej listu rozwodowego. Według słów Jezusa i samej Samarytanki nie ma ona męża, więc get (list rozwodowy) musiał zostać wręczony. Zrzućmy tę nieścisłość na karb licentia poetica twórców The Chosen.

Druga różnica między Ewangelią a scenariuszem – trzeba przyznać, że bardzo ciekawa – to zaczepka Jezusa skierowana wobec Samarytanki: „Znam Jakuba”. Naturalną reakcją kobiety winno być coś w stylu: „Zaraz, zaraz, chyba oszalałeś. Chcesz powiedzieć, że znasz naszego ojca Jakuba, który dał nam tę studnię?”. Tak przecież zareagowali Żydzi, gdy Jezus przyznał się do znajomości z Abrahamem: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?” (J 8,57). Kobieta jednak tylko rzuca badawcze spojrzenie na Jezusa sponad swojego dzbana i kontynuuje dialog.

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Spotkania. Ekspert biblista wyjaśnia "The Chosen"". Autor: ks. Mariusz Rosik. Wydawnictwo: eSPe

Długa historia

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona