Bóg nigdy nie pragnął „religii” to znaczy bezosobowego i automatycznego przestrzegania ustanowionych zasad. Pragnął serdecznej więzi z tymi, których stworzył.
Przedkładanie więzi z Bogiem ponad relacje z ludźmi wydawać się może zaskakujące, nieprzystające do życia, które znamy.
Porównując się z innymi, nieważne, czy ze względu na bliskość, czy oddalenie od Boga, zatracam to, co najważniejsze – moją więź z Nim.
Jak bliska musiała być więź między Marią a Jezusem, że wystarczyło jedno słowo, by w rozpoznała swego Mistrza
Moja więź, relacja z Bogiem nie może się jednak zatrzymywać na starych, wcześniej przeżywanych schematach. Musi się stale rozwijać.
By być wiernym Jezusowi trzeba zgodzić się nieraz na odrzucenie, na ból i samotność. Czy moja więź z Nim wystarczy, by podjąć taką decyzję?
Ofiara składana Bogu miała przybliżać do Niego i pogłębiać więź, a stała się formą zasługiwania na szczególne względy u Boga i zachwyt u ludzi.
Jeśli nie będę pragnąć poznania prawdy o sobie, z czasem stanę się głucha na nią. To osłabi moją więź z Bogiem, który jest Bogiem Prawdy
Wielu ludzi odczuwa dzisiaj potężny głód głębszego doświadczenia Boga w modlitwie. Nie zadowalają nas już tylko „modlitwy słowne”, chcemy wejść w bardziej osobową więź z Bogiem.
Czasem może warto zrezygnować z własnego zdania, swojej wizji, wiedząc, że będzie to wyrazem solidarności, czy też umocni więź wspólnoty. Dobrze jest stanąć ponad własnymi ambicjami i aspiracjami, by za wszelką cenę nie dowodzić swoich racji.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.