Czemu wiec jestem tu, gdzie jestem? Czemu Bóg tak pokierował moimi losami? Czemu spotyka mnie tak trudne doświadczenie?
Nie wiem, czy miałabym ochotę w ogóle słuchać, już nie mówiąc o spełnieniu tej prośby...
Jeśli jesteśmy sprawiedliwi, to z łaski, nie z własnej mocy. Z łaski, na którą nie można zasłużyć.
Błogosławiony wśród nas ten, kto nie w zdolnościach czy osiągnięciach widzi swą siłę, lecz „który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją”.
Nie chodzi też o to, by odrzucać nasze próby polepszenia własnego losu. Ale o to, że Bóg nie zniknął, chociaż nam się źle powodzi.
Myślę, że jest różnica między żądaniem znaku, a proszeniem o znak. Pierwsze wynika z pychy. Jakby człowiek miał prawo wydawać wyroki na Boga. Drugiej to raczej wynik zagubienia.
Trudne jest to wyzwanie. Być dobrym dla tych, którzy dla mnie dobrzy nie są. Być uprzejmym dla tych, którzy patrzą na mnie wilkiem.
Jego miłość i czułość nie ma nic wspólnego z wyręczaniem tam, gdzie człowiek sobie poradzi i zastępowaniem, gdy to nie jest potrzebne.
Jak reaguję, gdy ktoś zwraca mi uwagę na niewłaściwe postępowanie?
Jaką mam pewność? Jaką mam pewność, że spełnią się dla mnie Boże obietnice – radości, pokoju, wiecznego szczęścia w końcu?
Służyć tym, co wiemy, co umiemy, kim jesteśmy. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte, dostrzegać innych.
Nie anioł, a człowiek - prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, Jezus Chrystus - zostaje Panem nieba i ziemi.
Garść uwag do czytań na Uroczystość Wniebowstąpienia roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.