Różnie można patrzeć na te zdania: jak na zapowiedzi, jak na ostrzeżenia. Ale może trzeba spojrzeć jeszcze inaczej: ziarno nadziei zasianej na czas śmierci?
Chcę być glebą żyzną – mimo wszystko. Chcę przynieść owoc. I trzeba mi tylko jednego: wytrwałości. By do Słowa ciągle powracać.
Faktycznie: jak? Jak mieliby wołać, nie wiedząc, że jest ktoś, kto ich wołanie usłyszy, i który pragnie im pomóc? Że jest ktoś, komu na nich zależy?
Od tamtej chwili, gdy Bóg na krzyżu poślubił każdego z nas, On trwa w miłości i wierności. Bez względu na wszystkie nasze niewierności.
Patrzę na obietnicę daną wdowie z Sarepty. Miała – jak sama powiedziała – garść mąki i trochę oliwy. Cóż... zapas na czarną godzinę to to nie jest.
Pokój wśród prześladowań? Pokój, gdy trzeba uciekać? Pokój, gdy patrzymy podejrzliwie na człowieka: szpieg to czy nie szpieg? Ufać mu, czy nie? A jednak pokój. Nie ludzki, pochodzący od Ducha Świętego.
Boży plan wobec Syna. Uniżenie aż do śmierci. Na krzyżu. Boży plan wobec Syna. By ludzie poprowadzili go na rzeź...
Zgrzeszyliśmy i potrzebujemy ratunku. Trzeba to dostrzec i - jak Izraelici patrzyli na węża - popatrzeć na krzyż.
Jak gliniane naczynie, nieustannie zagrożeni upadkiem i rozbiciem. Rozpadnięciem na wiele odłamków.
Jeśli czytamy dzisiaj, że „jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących” – nie oznacza to jakiejś pozornej równości, udawania, że problemy nie istnieją, że w niczym się nie różnimy.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.