Patrzę na obietnicę daną wdowie z Sarepty. Miała – jak sama powiedziała – garść mąki i trochę oliwy. Cóż... zapas na czarną godzinę to to nie jest.
Wy jesteście solą ziemi. Wy jesteście światłem świata. Te słowa bywają odnoszone do rzeczy wielkich... Ale dziś pomyślałam o tym, co najbardziej przyziemne, a przecież tak aktualne.
Patrzę na obietnicę daną wdowie z Sarepty. Miała – jak sama powiedziała – garść mąki i trochę oliwy. «Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię» - usłyszała. Cóż... zapas na czarną godzinę to to nie jest. A przecież nie zabrakło im chleba...
Żyjemy w świecie, w którym zabezpieczanie się staje się pierwszym przykazaniem. Zaufanie Bogu, od którego zależy moje życie, może być wielkim znakiem. Nie, nie chodzi o brak roztropności. Chodzi o miłość, która potrafi się dzielić tym, co ma, choćby po ludzku wydawało się, że nikomu wówczas nie wystarczy. Chodzi – ostatecznie – o miłość największą, która oddaje życie za przyjaciół swoich.
To też jest sól ziemi i światło świata.