Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Płaczemy w obliczu śmiechu świata, dostrzegamy nieszczęście tam, gdzie inni widzą wygodę...
Święto wszystkich potłuczonych, bitych, przegranych. Bezsilnych. Tych, co doszli do ściany.
Biedny Izaak leży na stosie ofiarnym, skrępowany, nagi i bezradny. Zdeterminowany Abraham już trzyma w ręce nóż. I nagle nadchodzi niespodziewany ratunek z nieba.
Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 5. niedzielę w okresie zwykłym przygotował franciszkanin o. dr Oskar Maciaczyk, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów we Wrocławiu.
Żeby zauważyć, że tonę, najpierw muszę się obudzić.
Tajemnice królestwa, które objawia Bóg, stanowią ratunek i pomoc. Dzięki temu w sercu człowieka rodzi się nadzieja i zaufanie.
Chętnie byśmy się nawracali – ale bez wysiłku. Tylko w tym, w czym możemy się obnosić z własną pokorą.
Potulny baranek albo patrzy jak zejść z ofiarnego stołu, albo wyciąga rękę, szukając ratunku.
„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni…”. To nawiązanie do historii, która przydarzyła się Izraelitom podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej. Kiedy kąsały ich jadowite węże, ratunkiem okazało się spojrzenie na węża umieszczonego na palu przez Mojżesza.
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.