Człowiek potrafi wiele dać, by choć trochę przedłużyć swoje życie...
Nieśmiertelność? Tak, to pewne. Za bramą śmierci jest nowe życie.
Człowiek to „istota świętująca”. W odróżnieniu od innych stworzeń, niesie w sobie dziedzictwo nieśmiertelności.
Nie lubimy swojego ciała, gdyż ono choruje, starzeje się i wreszcie umiera. Ale nosi w sobie „zapis nieśmiertelności”.
To nieprawda, że po Auschwitz, tsunami czy trzęsieniu ziemi trzeba zaprzestać uprawiać teologię; że Bóg Starego i Nowego Testamentu nie istnieje. Bóg zawsze zgadzał się na to, by jego dzieci do nieśmiertelności przechodziły przez kaźń śmierci...
Ostatecznie w naszym życiu chodzi o Życie, o osiągnięcie życia wiecznego w komunii z Bogiem. Wyraz „Życie” na końcu naszego hasła piszę wielką literą, ponieważ odnosi się do życia ostatecznego, a nie sprowadza się do życia podobnego do obecnego, nawet jeżeli by je rozszerzyć o nieśmiertelność. Ostatecznie chodzi o pełnię życia w Bożym wymiarze.
Jan Chrzciciel jest postacią tak znaczącą, że uroczystość jego urodzin jest w hierarchii świątecznych obchodów ważniejsza niż niedziela.
Czytany w czasie dzisiejszej liturgii fragment Księgi Daniela stanowi jedną z najbardziej dojrzałych w Starym Testamencie refleksji o zmartwychwstaniu.
Cóż może powstrzymać rzekę? Gdy wzbierze - nic.
Bycie dzieckiem jest umiejętnością zadawania pytań. Od prostych „co to jest”, poprzez powtarzane dziesiątki razy „dlaczego”...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.