Psalm 96 (95) wywodzi się z radosnej liturgii jerozolimskiej świątyni.
Można sobie wyobrazić uroczystą, rozśpiewaną, bogatą w stroje i ozdoby procesję. Jej uczestnicy kroczą „przed obliczem Pana, który już się zbliża”.
Oni go nie widzą - uwierzyli w Niewidzialnego (zob. Hbr 11,27). Nawet Maryja, Józef i pasterze patrząc na Nowonarodzonego, majestatu Boga nie widzieli. Dziecko widzieli. A przecież przyszli oddać pokłon Panu.
I my majestatu Boga nie widzimy, ale tym psalmem wezwani i zachęceni śpiewamy z wszystkimi ludami i pokoleniami chwałę Panu.
Ta pieśń jerozolimskiej świątyni jest godna i uwagi, i wyśpiewania na nowo właśnie dlatego, że jest wezwaniem skierowanym do ludzi wszystkich narodów.
Ten uniwersalizm zawarty w wielu tekstach Starego Testamentu warto zauważyć i o nim pamiętać. Bo religia mojżeszowa nie była zamknięta i zasklepiona w obrębie jednego narodu. Miała przecież przygotować świat cały na przyjście Zbawiciela wszystkich i każdego z osobna.
Dobrze więc, że radość ogarnia nawet niewierzących. Bo i oni wierzą - choć kierunek ich wiary jest niejako przeciwny. A radość powinna ogarnąć nie tylko ludzi, a cały świat - niebiosa i ziemię.