Trzeba dobrze się wsłuchać w to, co mówi św. Jan.
Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego (1 J 4,20–21).
Komentarz: Poza miłością bliźniego nie ma innego sposobu przekazania chrześcijańskiej Tajemnicy, ponieważ dotyczy ona konkretnej osoby – Jezusa. Jego człowiecza doskonałość obejmuje i zawiera nasze człowieczeństwo. Może to brzmieć bardzo abstrakcyjnie, jeżeli nie spojrzymy na to z punktu widzenia naszych doświadczeń miłości np. w małżeństwie, rodzinie czy kręgu przyjaciół. To znaczy, że jeżeli podejdziemy do modlitwy, posługując się modelem miłości, o którym teraz mówię, ale nie ugruntujemy go w naszym ludzkim doświadczeniu miłości, to będziemy obracać się w sferze fantomów i złudzeń. Modlitwa jest związana z realną i aktualną obecnością osób.
*
My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował. Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego (1 J 4,19–21).
Komentarz: Trzeba dobrze się wsłuchać w to, co mówi św. Jan: nie można kochać albo–albo. Albo Boga, albo brata. Bo albo się kocha obu, albo nie kocha się żadnego. W medytacji uczymy się kierować całą naszą uwagę na Drugiego. Pozwalamy naszemu bratu być sobą, jak pozwalamy Bogu być Bogiem. Nie chcemy manipulować bratem, chcemy go szanować, docenić jego ważność, cud jego istnienia, czyli inaczej mówiąc, uczymy się go kochać. Dlatego ta modlitwa jest wielką szkołą wspólnoty. Dzięki wytrwałości i wierności medytacji każdego z jej członków jawi się nam prawdziwa chwała chrześcijańskiej wspólnoty jako braterstwa namaszczonych, którzy żyją wspólnie w głębokim i pełnym miłości poszanowaniu.
*
Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa.
Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła, wy, którzyście byli nie-ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym, którzyście nie dostąpili miłosierdzia, teraz zaś jako ci, którzy miłosierdzia doznali. (1 P 2,4–5.9–10).
Komentarz: Każde życie ma boskie znaczenie. Każde ma boski potencjał. W medytacji otwieramy się na to znaczenie i potencjał i zostajemy zapraszani do udziału w stwórczej mocy Boga. Sposobem na to jest pokora wyrażająca się powtarzaniem mantry. To także postawa prostoty, odrzucenia złożoności i podzielności oraz przebywanie w jedyności Boga. Potrzebna jest nam także stałość i wierność. Wierność naszej drodze ku przeznaczeniu w Bogu i poznaniu, że tylko w Nim jest nasze istnienie.
Boża miłość jest ostateczną wartością dla nas i dla całego stworzenia. Te dwie rzeczywistości – my i stworzenie – są tak naprawdę jednym. Bóg jest jednością i nie dzieli swej miłości. Jego miłość jest niepodzielna i absolutna. Wartość człowieka – wynikająca z tego, że jest przez Boga kochany – przynależy do każdego osobiście. Tym samym wiara, która jest miejscem spotkania z tą miłością, jest także osobista. Odnajdź ją w twoim sercu, a odnajdując ją, napotkasz Boga w sercu Jezusa. Ilekroć medytujemy, czy to indywidualnie, czy w grupie, odpowiadamy na wezwanie do przejścia z ciemności do przedziwnego (…) światła (1 P 2,10).
***
John Main OSB „Pałające serca” Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC