Rozważanie na Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi (Lb 6,22-27; Ga 4,4-7; Łk 2,16-21)
Fragment książki "Od Ewangelii do życia", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa "Jedność"
Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam realną i historyczną podstawę, na jakiej opiera się tytuł Matki Bożej: „Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki]". Ale to Paweł - w drugim czytaniu - ukazuje nam prawdziwy wymiar tajemnicy: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo".
„Matka Boga" był to początkowo tytuł, który dotyczył bardziej Jezusa niż Maryi. Potwierdza nam, że jest On prawdziwym człowiekiem: „Dlaczego mówimy, że Chrystus jest człowiekiem, jeśli nie dlatego, że zrodził się z Maryi, która jest ludzkim stworzeniem?" (Tertulian). Ponadto potwierdza nam, że jest prawdziwym Bogiem. Tylko wówczas, jeśli Jezus jest widziany jako Bóg, można nazywać Maryję „Matką Boga".
Wreszcie potwierdza nam on, że Jezus jest Bogiem i człowiekiem w jednej osobie. Gdyby w Jezusie człowieczeństwo i bóstwo były połączone jedynie związkiem moralnym, a nie osobowym (tak myśleli heretycy, przeciwko którym został ukuty termin „Matka Boga", Theotókos, podczas Soboru Efeskiego w 431 roku), Ona nie mogłaby być już nazywana Matką „Boga", lecz tylko Matką „Jezusa" lub „Chrystusa".
Wybierając tę „macierzyńską" drogę objawienia się nam, Bóg jednocześnie ukazał godność kobiety. Gdyby św. Paweł powiedział: „zrodzonego z Maryi", wówczas chodziłoby jedynie o szczegół biograficzny; mówiąc natomiast „zrodzonego z niewiasty", nadał swemu stwierdzeniu znaczenie uniwersalne i ogromne. Sama kobieta, każda kobieta, została wyniesiona w Maryi do tej niewiarygodnej godności. Maryją jest tutaj kobieta. Tak dużo dziś mówi się o promocji kobiety, co jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej obiecujących znaków czasów. Lecz Bóg nas w tym znacznie wyprzedził: obdarzył kobietę takim honorem, że wszystkich nas uciszył.
Tytuł Matki Boga mówi nam wreszcie o Maryi. Maryja jako jedyna we wszechświecie może, zwracając się do Jezusa, powiedzieć to, co mówi Mu Ojciec Niebieski: „Tyś jest mój Syn umiłowany, ja Cię zrodziłam!". Święty Ignacy Antiocheński stwierdza z całą prostotą, że Jezus pochodzi „od Boga i od Maryi". Niemal jak my mówimy o człowieku, który jest synem takiego mężczyzny i takiej kobiety. Dante Alighieri zawarł ten podwójny paradoks Maryi w jednym wersecie: „Dziewico Matko, córko Twego Syna!".
Czasami zarzuca się katolikom przesadność w oddawaniu czci i przypisywaniu znaczenia Maryi. Trzeba przyznać, że w niektórych przypadkach zarzut ten nie jest całkiem pozbawiony racji, przynajmniej ze względu na sposób, w jaki się to dokonywało. Lecz Bóg posunął się tak daleko w oddawaniu czci Maryi, czyniąc Ją Matką Boga, że nikt nie może powiedzieć więcej, „nawet gdyby miał - jak mówił Luter - tyle języków, ile jest źdźbeł trawy na ziemi".
Tytuł Matki Boga także dzisiaj stanowi punkt spotkania i wspólną podstawę dla wszystkich chrześcijan. Od niego można wyjść, by odnaleźć porozumienie co do miejsca Maryi w wierze. Jest to jedyny tytuł ekumeniczny nie tylko prawnie, ponieważ został zdefiniowany na soborze ekumenicznym, ale także faktycznie, gdyż jest uznawany przez wszystkie największe Kościoły chrześcijańskie.
Najstarsza modlitwa maryjna, Sub tuum praesidium, wyraża ufność i pociechę, jaką lud chrześcijański zawsze czerpał z tytułu Matki Boga przyznawanego Maryi Dziewicy: „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko; / naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, / ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, / Panno chwalebna i błogosławiona".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |