Źródłem naszej wiedzy o pierwszej wspólnocie uczniów Chrystusa jest księga Dziejów Apostolskich.
Józef Wolny/GN
Jak rozwijało się chrześcijaństwo w Galilei?
Na zdjęciu okolice Jeziora Galilejskiego
Nie mamy powodu, by kwestionować jej wiarygodność. Ale jej relacja nie opowiada o całokształcie wydarzeń, które dokonały się zaraz po zmartwychwstaniu. Luką, której nic nie zapełni, jest brak informacji o tym, jak rozwijało się chrześcijaństwo w Galilei, a więc w północnej Palestynie, po tym, gdy właśnie tam ukazywał się zmartwychwstały Chrystus. To tam przecież Pan trzykrotnie pytał Piotra, czy Go miłuje.
Tymczasem opowiadanie Dziejów Apostolskich koncentruje się na Jerozolimie. To tutaj działają św. Piotr i apostołowie. To tutaj dokonują się wielkie znaki. To tutaj rośnie liczba uczniów Chrystusa. Gromadząc się w krużganku Salomona, który architektonicznie należał do najbardziej zewnętrznej części świątyni jerozolimskiej, uczniowie Chrystusa dowodzili, że czują się częścią Izraela. Nie chcieli być postrzegani jako grupa odrzucających orędzie Starego Testamentu. Wręcz przeciwnie, oni chcieli być widziani jako ci, którzy doczekali się spełnienia wszystkich prorockich oczekiwań.
To w jerozolimskiej świątyni Piotr, który już wcześniej niedaleko tego miejsca dokonał cudu uzdrowienia paralityka, i potem apostołowie, dokonując cudownych dzieł, muszą dowodzić, że nie są magami obdarzonymi tajemniczymi mocami. Jeśli za ich przyczyną dzieją się cudowne rzeczy, to nie oni są siedliskiem owych sił. Przez nich działa zmartwychwstały Chrystus. To On dokonuje tych niezwykłych rzeczy.
A Galilea? Nie mamy żadnych informacji, które pozwoliłyby na próbę pokazania, jak tam rozwijał się Chrystusowy Kościół. Ale nie można bagatelizować faktu, że właśnie tam, nad Jeziorem Galilejskim, postanowił ukazywać się Zmartwychwstały. W tym kontekście zapomniana w narracji Dziejów Apostolskich Galilea staje się krainą, w której najpierw ukazywał się zmartwychwstały Pan, by dodać swoim uczniom odwagi w głoszeniu orędzia o zbawieniu. Ten fakt nie mógł nie przynieść trwałych skutków. Tamten Kościół, by czuć się wiarygodnym, musiał szukać związków z Jerozolimą i apostołami.
***
Tekst czytania znajdziesz tutaj