Historia, tak jak ją rozumieli autorzy biblijni, zaczyna się w Księdze Rodzaju dopiero z Abrahamem. Nie do końca jest to jednak ścisłe.
W pierwszych jedenastu rozdziałach pojawiają się trzy genealogie, które nas najczęściej nudzą. Warto jednak zwrócić uwagę, że to jest najstarsza i najbardziej prymitywna postać historii – od tego zaczyna się historia, od liczenia czasu nie na lata, bo nie ma takiego liczenia, tylko na pokolenia – to się stało za tego, to się stało za jego syna, a to się stało za jego wnuka. Do dzisiaj zresztą jeszcze używa się w bardzo tradycyjnych społeczeństwach takiego systemu liczenia czasu, może mniej precyzyjnego, ale za to określającego mniej więcej, kiedy coś było, i łatwiejszego do wyobrażenia. Historiografia grecka też zaczyna się od genealogii.
Genealogia Abrahama zaczyna się od Sema, syna Noego. Precyzyjnych dat jednak nie mamy. Trzeba tu dodać, że nasze zamiłowanie do dokładności byłoby zupełnie nie do zrozumienia dla autorów biblijnych, nawet tych, którzy pisali prawdziwą historię, chodziło bowiem przede wszystkim o sens wydarzeń i to jest niesłychanie ważne. Ważne jest nie to, czy było dokładnie tak, jak jest opisane, tylko o co naprawdę chodziło. My pytamy o co innego. Dla nas jest ważne, czy dany ptak usiadł w tym czy w innym miejscu, natomiast w starożytności w ogóle nie było to istotne, tylko dlaczego on przyleciał, jaki był i co Bóg przez tego ptaka chciał nam powiedzieć.
Trzeba pamiętać jeszcze o jednej rzeczy: aż do powstania monarchii, do przełomu XI i X wieku, nie mamy żadnych wiadomości pozabiblijnych. Jest co prawda wymieniona nazwa Izraela na steli kamiennej faraona Meneptaha z lat 1230–1220, ale poza samym wymienieniem nazwy nie mamy właściwie żadnych informacji na ten temat. A przecież historia Izraela zaczyna się znacznie wcześniej, tylko że my o niej praktycznie nie wiemy prawie nic. Natomiast sam Izrael zachował z tego czasu wiele wspomnień przekazywanych ustnie z pokolenia na pokolenie. Dodać trzeba, że ustna tradycja żyjąca w społeczeństwie, które do niej nawykło, w społeczeństwie, które jeszcze nie nauczyło się pisać, a nawet jeżeli są już ludzie, którzy piszą, to jest ich bardzo mało, taka tradycja jest bardzo trwała. Jest to coś, z czego my sobie nie zdajemy sprawy.
W tradycji żydowskiej panowało głębokie przekonanie, że Mojżesz otrzymał od Boga znacznie większe objawienie niż tylko to, które zostało zawarte w Pięcioksięgu, i że poza Pięcioksięgiem istniała tradycja ustna. Jeśli Pięcioksiąg to jest Tora, to jest jeszcze Tora ustna. I kiedy Tora ustna zaczęła być spisywana, to pojawiły się niepokoje, czy to jest słuszne. My zastanawialibyśmy się, czy tradycja ustna może wiernie przekazywać treść z pokolenia na pokolenie, a oni obawiali się, że jeżeli się spisze tę tradycję, to czy nie wkradnie się za dużo błędów. To jest po prostu zupełnie inne podejście. My mamy w naszym świecie tylko jeden przykład tradycji ustnej – to są dzieci, które jeszcze nie nauczyły się czytać i którym na przykład opowiada się bajki czy inne historie. Dziecko od razu wychwyci odstępstwo od pierwotnej wersji opowiadania, jeślibyśmy chcieli je zmodyfikować.
Nasuwa się w związku z tym pytanie, czy ma sens praca archeologów lub osób, które zawodowo szukają faktów związanych z historiami biblijnymi, skoro nie są istotne szczegóły, tylko sens, który jest w Biblii zawarty. Jestem przekonana, że ich praca ma jednak sens, bo dzięki niej możemy lepiej zrozumieć sposób myślenia starożytnych, sposób życia patriarchów.
Kto to jest patriarcha? Patriarchą w początkach Izraela był przede wszystkim Abraham, od którego oni wszyscy w jakiś sposób pochodzą, potem był jego syn Izaak i jego wnuk Jakub. Następnie się przyjęło, że patriarchami nazywano dwunastu synów Jakuba, owe dwanaście pokoleń Izraela. Dwanaście jest liczbą symboliczną, która oznacza Izraela, tu nie o to chodzi, czy ich było dwunastu czy nie dwunastu.
Archeologia przede wszystkim pozwala nam porównać sposób życia patriarchów ukazany w Biblii z tym, co wiemy o ludach koczowniczych, także semickich, które żyły w II tysiącleciu na pograniczu Mezopotamii i pustyni. Na ogół nie mieli najlepszej opinii. Zajmowali się nie rolnictwem, lecz hodowlą zwierząt. Czasem jednak osiadali na roli, ale od czasu do czasu pojawiała się pokusa, żeby napaść na spokojnych rolników. Byli takimi rozbójnikami pustyni, ludźmi pogranicza. O Izraelitach mówimy czasami Hebrajczycy, jednakże nazwa ta, wywodząca się z języka egipskiego, mówi nie tyle o ich pochodzeniu, ile o sposobie życia, owym zbójeckim zawodzie. Rzecz ciekawa, z której na ogół nie zdajemy sobie sprawy: sam Żyd, rozmawiając ze swoimi rodakami, nigdy nie określa siebie i współziomków tym mianem.
***
Tekst pochodzi ze strony www.czasnabiblie.pl