Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Trudno powiedzieć, z jakiego powodu doszło do zaniedbań przy codziennym rozdawaniu jałmużny.
Czy był to efekt braku porządku, czy może nadmiaru pracy, którą nie sposób było ogarnąć. Fakt jest faktem: doszło do szemrania hellenistów, bo cierpiały wdowy z ich grona.
Jeszcze zanim w Jerozolimie powstała wspólnota uczniów Chrystusa, wśród samych Żydów nie było całkowitej jednorodności. Obok rdzennych mieszkańców, którzy mówili po aramejsku, do świętego dla każdego Izraelity miasta sprowadzali się na stałe lub na jakiś czas Żydzi, którzy posługiwali się tylko greką.
Chodzili do jerozolimskiej świątyni na modlitwę i składanie ofiar, ale przy swoich wspólnotach mieli w samej Jerozolimie synagogi, gdzie podczas lektury Biblii, jej komentowania i regulowania różnych spraw, także sądowych, posługiwano się językiem greckim.
Przy tych synagogach gromadzili się także poganie, którzy sympatyzowali z religią Izraela. Oni też posługiwali się greką, a w kwestii „ulokowania” ich w relacji do Żydów nazywano ich „prozelitami” (z grecka: ci, co podzielają ten sam religijny zapał).
Gdy rodziła się jerozolimska wspólnota uczniów Chrystusa, składała się z Żydów języka aramejskiego, których zwano Hebrajczykami, i Żydów języka greckiego, zwanych hellenistami. Kto wie, już może z racji różnicy języka nie potrafili się precyzyjnie po prostu dogadać i stąd rodziły się wspomniane zaniedbania.
I wobec owych szemrań hellenistów Dwunastu postanowiło powołać siedmiu, nazwanych po grecku „diakonoi” (dosłownie słudzy), którzy mieli zadbać o harmonię w sprawie posługi charytatywnej. Mieli cieszyć się dobrą sławą, być pełnymi Ducha i mądrości. I tutaj księga Dziejów Apostolskich wymienia ich imiona. Wszystkie są greckie, a przy ostatnim, Mikołaju, pojawia się dookreślenie „prozelita”.
Kto mógł lepiej przypilnować jałmużny dla wdów hellenistów niż sami helleniści? Taka decyzja to znak niezwykłego realizmu w gronie Dwunastu. Razem ze sprawami dotyczącymi poziomu życia religijnego w pełnej harmonii idzie zdrowa ocena codzienności.
Te dwie cechy będą zawsze towarzyszyć pełnej działalności Kościoła, a więc głoszeniu słowa Bożego z jego istotnym dopełnieniem – posługą charytatywną.
***
Tekst czytania znajdziesz tutaj