Garść uwag do czytań na uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Znamienne, prawda? Najbardziej znanym nam dziś głosicielem Ewangelii z tamtych czasów jest ktoś, kto nie znał Jezusa za jego ziemskiego życia. Znał go dzięki objawieniu, jakie otrzymał. To nasuwa oczywiście pytanie o jego wiarygodność. Ale spokojnie. Jego działania i nauczanie były przecież mniej czy bardziej poddane kontroli Kościoła, o czym świadczy tzw. sobór jerozolimski, na którym ustalono zasady przyjmowania pogan do Kościoła. Paweł, jako lepiej wykształcony od Apostołów (rybacy, celnik, to raczej nie intelektualiści) potrafił chyba tylko mocniej odcisnąć na Kościołach piętno swojej osobowości swojej teologii
Nie powinniśmy jednak nawet myśleć, że swoją ekspansję Kościół pierwszych wieków zawdzięczał głównie Pawłowi. Apostołowie i ci, którzy ich dobrze znali też mocno się w misję angażowali. Tyle że Paweł był chyba pierwszym, który tak zdecydowanie wszedł z Ewangelią w świat pogan.
Dokąd go to zaprowadziło? Jego, prześladowcę, a potem wielkiego głosiciela Ewangelii? O tym już w czytaniu z dnia. Z drugiego listu do Tymoteusza.
Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim którzy umiłowali pojawienie się Jego.
Pospiesz się, by przybyć do mnie szybko. Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen.
Cóż tu komentować... Paweł pisze te słowa w obliczu spodziewanej rychłej śmierci. Kiedyś o swoim wcześniejszym uwięzieniu pisał ze znacznie większym optymizmem. Choć w sumie... To też wielki optymizm. Sięgający poza granicę śmierci... „Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen”.
5. W praktyce
Grzesznicy to dobry materiał na świętych. Taki wniosek można wyciągnąć wpatrując się w życie świętych Piotra i Pawła. Pierwszy z wyrywnego i chyba trochę zbyt mocno lubiącego brylować Szymona stał się po przejściach związanych ze śmiercią Jezusa skałą z pokorą wsłuchująca się w to, co mówił do niego Duch. Drugi z wroga Jezusa stał się jego wielkim głosicielem. Czy to jakaś norma?
Trudno powiedzieć. Trudno jednak też oprzeć się wrażeniu, że dawniejsi wrogowie Jezusa, czy tacy, którzy wiedzieli swoje wiele się Jezusem nie przejmując, utytłani w grzechach po uszy, znacznie mocniej stoją potem przy Jezusie niż ci, którzy większych grzechów nie zaznali. Bo stanie przy Jezusie jest ich wyborem. Nie świętoszkowatością wynikającą z braku okazji.
Wydaje się, że patrząc na ludzi wokół siebie koniecznie trzeba o tym pamiętać. I to nie tylko wtedy, gdy z nadzieją patrzymy na przemiany, jakie zachodzą nieraz w młodych ludziach; gdy po latach szaleństw powoli się statkują. Wydaje się, że podobnie trzeba patrzyć na tych, których dawne grzechy wychodzą nagle na jaw. To że kiedyś żyli byle jak nie znaczy, że są niegodni piastowania różnorakich funkcji. Ważne czy tu i teraz są gotowi dla Jezusa oddać swoje życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |