Garść uwag do czytań na XXXIII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Chrystus powróci. To najważniejsza prawda płynąca z czytań tej niedzieli. I co? Wzruszenie ramion, bo to będzie dopiero kiedyś? Ależ nie. Kiedy wiem, że otrzymałem ogromny spadek, to choć sprawy w sądzie trwają, zupełnie inaczej planuję wydatki, inaczej rozgrywam swoje życie. Podobnie pewność, że Pan powróci powinna każdego z nas skłonić do przyjęcia wobec świata strategii innej, niż ta, którą, nawet z najlepszymi intencjami, przyjmujemy zapatrzeni tylko w doczesność.
1. Kontekst pierwszego czytania Dn 12, 1-3
Małe zaskoczenie. Przewidziane na tę niedzielę czytanie z Księgi Daniela niedawno było już w Kościele czytane. Tak, to pierwsze czytanie drugiej Mszy z Dnia Zadusznego. Nie będę wyważał otwartych dni, posłużę się tym, co napisałem już wcześniej.
Może najpierw realia historyczne. Daniel żył w czasach niewoli babilońskiej i doczekał czasów perskich, w których Izraelowi pozwolono wrócić do ojczyzny. Mimo iż był Żydem, doszedł na dworze babilońskich królów do wielkich zaszczytów. Choć oczywiście nie zawsze wszystko szło gładko. Znany był z tego, że miewał różne wizje. I wizje czy sny też umiał tłumaczyć – rzecz na zabobonnym dworze królów perskich bardzo cenna. Urywek, który tej niedzieli czytamy to fragment jednej z nich. Przytoczmy go. Początek w nawiasie, gdyż nie są to słowa Pisma Świętego, a jedynie wprowadzenie do wizji, mające swe źródło dwa rozdziały wcześniej.
(Ja, Daniel, płakałem i usłyszałem to słowo Pańskie:) „W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze”.
Jak na Stary Testament tekst jest dość zaskakujący, prawda? Bo jest tu mowa o indywidualnym zmartwychwstaniu. Nie zmartwychwstaniu narodu, jak to możemy wyczytać u innych proroków (choćby w słynnej Ezechielowej wizji kości), ale konkretnych ludzi. „Wielu” to nie „wszyscy” ale jest to jednak coś zupełnie innego niż wcześniejsze przekonania Izraelitów, że po śmierci to w sumie nie wiadomo co będzie. Tak, wiara w zmartwychwstanie i życie wieczne to nie „wynalazek” czasów Nowego Testamentu. Ta myśl zawarta jest już też w chronologicznie ostatnich księgach Starego.
W proroctwie Daniela zwraca też uwagę kilka szczegółów.
Dla chrześcijanina nie ma w tym nauczaniu nic zaskakującego. Tak przecież mniej więcej uczy też Kościół. Czasem jednak o tym zapominamy. Nie wiem, może pod wpływem książek czy literatury wyobrażamy sobie niebo jako jakąś zwiewną krainę duchów. Straszliwie nudną przy okazji. Tymczasem już Stary Testament uczy inaczej. W wieczności nie będziemy duchami. Mamy mieć ciała. Podobnie zresztą jest w Nowym Testamencie, gdzie Jezus zmartwychwstaje, a nie ukazuje się jako duch. Przypuszczamy, że kiedyś będziemy mieli podobne ciała: uczniowie Jezusa widzieli Go i Jego rany, dotykali Go jedli z Nim, a z drugiej strony czasem mieli kłopoty z rozpoznaniem Go. No i przede wszystkim zaskakiwał ich tym nagłym pokazywaniem się. Nawet gdy siedzieli zamknięci w Wieczerniku. Podobne ciała kiedyś będziemy mieli i my.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |