Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Bezpośrednio po Zwiastowaniu św. Łukasz opisuje scenę nawiedzenia Świętej Elżbiety (por. Łk 1,39-45).
Brzemienna Maryja podejmuje wysiłek dotarcia do swojej krewnej, którą Bóg również obdarzył łaską macierzyństwa. Przychodzi do niej i dzieli się radością, wygłaszając piękny hymn Magnificat sławiący Boga za wypełnienie obietnic danych Narodowi Wybranemu. „Niech nasza Matka stanie się matką dla każdego z nas, a przez to niech stanie się przyczyną naszej radości. I niech każdy z nas stanie się dla Niej Jezusem, a przez to przyczyną jej radości. Nikt nie nauczył się lekcji pokory tak dobrze, jak Maryja. Ona była służebnicą. Być służebnicą, to znaczy być do czyjejś dyspozycji – być użytym zgodnie z czyimś życzeniem, z pełnym zaufaniem i radością. Pogoda i radość stanowiły moc Maryi. Ta radość była źródłem tej siły, dzięki której poszła z pośpiechem przez wzgórza Judei i spełniła zadanie służebnicy wobec swojej kuzynki. Idźmy więc i my z pośpiechem przez wzgórza trudności” (św. Matka Teresa).
Opisywane przez Ewangelistę spotkanie krewnych jest okazją do pierwszego wyznania wiary złożonego wobec mającego się narodzić Syna Bożego i Jego Matki. Reakcja kuzynki Elżbiety na widok Maryi jest pełna radości. Za sprawą Ducha Świętego w łonie Elżbiety poruszyło się dzieciątko (por. Łk 1,44). To tak jakby nie narodzony jeszcze Jan podskakiwał w obecności nie narodzonego jeszcze Jezusa. Jednak widzimy w tym fragmencie również nawiązanie do Starego Testamentu, gdzie król Dawid tańczył wokół Arki Przymierza (por. 2 Sm 6,5).
Słowa, które wypowiada Elżbieta są znane dzięki ich obecności w codziennych zdrowaśkach, a stanowią wyraz nie tylko radości, ale i błogosławieństwa (por. Łk 1, 42). Płynący ze słów Elżbiety podziw i szacunek (por. Łk 1,45) wynika nie tylko z macierzyństwa Maryi, ale przede wszystkim jest podkreśleniem wiary, jaka była konieczna, aby Bóg mógł zrealizować starotestamentalne obietnice. Św. Jan Paweł II pisał w Liście Apostolskim Rosarium Virginis Mariae, że „powtarzając w «Zdrowaś Maryjo» słowa anioła Gabriela i św. Elżbiety, czujemy się pobudzani, by szukać wciąż na nowo u Maryi, w Jej ramionach i w Jej sercu, «błogosławionego owocu Jej żywota»”.
O ile pierwsza część modlitwy Zdrowaś Maryjo jest głęboko zakorzeniona w Piśmie Świętym, to druga wywodzi się z tradycji. Według niej św. Tomasz wraz z kilkoma innymi Apostołami przybyli do grobu Maryi w trzy dni po Jej „zaśnięciu”. Wspólnie odsunęli kamień, by po raz ostatni spojrzeć na Tą, która dodawała im otuchy po odejściu Jezusa. Jednak gdy zajrzeli do środka okazało się, że ciała Matki Bożej nie ma w grobie, jest za to ogród kwitnących lilii. Zaskoczeni Apostołowie zgodnie wykrzyknęli: „Święto Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmieci naszej!”. Kiedy skończyli modlitwę ujrzeli Piękną Panią odzianą w słońce, z księżycem u stóp i koroną z gwiazd, co zostało później opisane przez św. Jana Apostoła w Apokalipsie (por. Ap 12,1).
Jaka nauka adwentowa płynie dla nas z dzisiejszego tekstu? Czy wśród Twoich koleżanek, droga Czytelniczko jest kobieta w ciąży? Jeśli tak, to może warto się z nią spotkać, choćby przy grudniowej herbacie z malinami? Zapewnić o wsparciu, chęci pomocy i wspólnie z nią cieszyć się z nowego życia? Może wśród Twoich kolegów, drogi Czytelniku jest mężczyzna, który wkrótce zostanie ojcem? Czy nie potrzebuje jakiegoś życzliwego gestu z Twojej strony? A może znacie parę małżeńską, która od lat dźwiga krzyż niepłodności i której moglibyście np. zaproponować wspólną kolację i rozmowę? A może słyszeliście o kimś, kto rozważa dokonanie adopcji, a sami będąc rodzicami moglibyście z pomocą Bożej łaski wesprzeć tą osobę w podjęciu właściwej decyzji?
Czas oczekiwania na Boże Narodzenie to moment rozpięty pomiędzy teraźniejszością, a przyszłością. Moment podobny do tego, w którym kobieta oczekuje narodzin dziecka. Czas, w którym wszyscy powinniśmy być bliżej siebie po to, by pielęgnować łaskę kochania Chrystusa w drugim człowieku. I dlatego właśnie Święta Mamo, spraw abyśmy tak, jak Ty przebywając wśród ludzi, zawsze nosili Jezusa ze sobą i byli gotowymi przybliżać go innym po to, by był przez nich kochany.