Modlitwa
Często zdarza się, że część ciebie wędruje po bezdrożach, a potem wracasz do siebie samego, niekiedy z bardzo daleka. I wtedy biegniesz do Boga i prosisz o trzy chleby. Henryk Przondziono / Foto Gość

Modlitwa

kard. Grzegorz Ryś

publikacja 13.06.2025 11:20

Jeśli mamy o niej mówić, to nasze myśli muszą powędrować w stronę Ewangelii według św. Łukasza.

Spośród wszystkich ewangelistów właśnie Łukasz jest najbardziej wrażliwy na ten temat i często przedstawia Jezusa pogrążonego w modlitwie, podkreślając, że z tej intymnej relacji z Bogiem zrodziły się Jego działania i decyzje. W wielu miejscach, w których inni ewangeliści nie dostrzegli tego aspektu, Łukasz ukazuje Jezusa na kolanach, oddanego rozmowie z Ojcem. Znajdziemy w tej księdze biblijnej zbiór trzech przypowieści, które często nazywane są Łukaszowym katechizmem modlitwy: o natrętnym przyjacielu, o natrętnej wdowie oraz o faryzeuszu i celniku.

Przypowieść o natrętnym przyjacielu (por. Łk 11,5–8) jest fragmentem większej całości. Jak zauważymy, otwierając ten rozdział, zaczyna się on od zwrotu: „Stało się”. W Biblii to wyrażenie wprowadza moment, w którym Bóg naucza nie tylko słowami, ale i czynami, poprzez wydarzenia. „Stało się”, że Jezus, wcześniej pogrążony w modlitwie, przestał się modlić, a uczniowie, zafascynowani tym, kim On jest podczas modlitwy, zwrócili się do Niego z prośbą: „Panie, naucz nas się modlić”.

To fascynujące, że ich prośba nie wynikała jedynie z podziwu dla piękna Jego modlitwy, ale z pragnienia stania się takimi jak On, kiedy się modli. Modlitwa jest bowiem postawą człowieka wobec Boga, nie tylko czynnością. Uczniowie dostrzegli, kim Jezus staje się dzięki modlitwie, i zapragnęli tej samej przemiany. Jezus odpowiedział na ich prośbę, ucząc ich najpierw modlitwy, którą nazywamy modlitwą Pańską (por. Łk 11,2–4), a następnie dodając przypowieść o natrętnym przyjacielu i ukazując tym samym postawę pełnej ufności wobec Boga.

„Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać” – mówi postać z przypowieści. Większy nacisk położono na to, kim jest proszony, a nie na natarczywość modlącego się. To jest bardzo ważne: prośba została skierowana do przyjaciela w imię przyjaźni i była ona natarczywa. W tym fragmencie użyto nawet mocniejszego słowa – greckiego anaideia, które oznacza bezwstydny upór lub zuchwałość; taki upór, który zapomina o wstydzie. Święty Hieronim w Wulgacie oddał to słowem improbitas, oznaczającym także zuchwałość. Człowiek wypowiadający przywołane słowa zostaje przez przyjaciela wysłuchany właśnie ze względu na swoją zuchwałość.

Relacja przyjaźni stanowi klucz do zrozumienia modlitwy prośby. Nawet jeśli napraszasz się przyjacielowi, masz odwagę to uczynić, bo wiesz, kim on jest dla ciebie. Modlitwa jest rozmową z Bogiem – naszym przyjacielem i ojcem. Jak mówił Jan Paweł II, modlitwa to nic innego jak patrzenie w twarz Jezusa i rozpoznawanie rysów przyjaciela. Kogo widzisz, kiedy się modlisz? Sędziego czy przyjaciela?

Kim jest Bóg, do którego się modlimy? Święty Beda Czcigodny, komentując tę przypowieść, mówi, że Jezus nie uczy nas tylko, o co prosić, ale także w jakim duchu to czynić. Pokazuje nam treść właściwej modlitwy prośby oraz ducha, czyli właściwą postawę wewnętrzną człowieka, który staje przed Bogiem, by prosić. Ta postawa to zaufanie wobec przyjaciela i ojca, która pozwala na śmiałość w modlitwie, na bezwstydny upór, na odwagę, by pukać do drzwi o północy. Modlitwa jest intymną rozmową z przyjacielem, pełną ufności i odwagi. Patrzeniem w twarz Jezusa i rozpoznawaniem rysów przyjaciela. Co może uzasadniać taką postawę? Dwie rzeczy: jakość relacji między osobami oraz wielkość i ważność sprawy, o którą się prosi. Zażyłość, bliskość relacji pozwala na zuchwałą prośbę. Gdy jesteśmy w tak zażyłej relacji, że możemy przyjaciela prosić o coś nawet o północy, nie boimy się jego reakcji.

Człowiek proszący w przypowieści nie błaga o trzy chleby dla siebie, lecz dla swojego głodnego przyjaciela, który przybył z drogi. Jego prośba wynika z głębokiej troski o drugiego, a nie z własnych potrzeb. Ojcowie Kościoła, komentując tę przypowieść, dostrzegali w niej głęboki sens. Święty Augustyn mówi, że przyjaciel przybywa w środku nocy i prosi o coś, czego sam nie może dać. Wyobraźmy sobie tę sytuację. Odwiedza cię przyjaciel – ktoś, kogo kochasz. Chcesz go przyjąć, bo zależy ci na tej relacji. Między tobą a nim jest miłość. W imię tej przyjaźni potrafimy iść do drugiego człowieka i robić z siebie durniów. Ale nie chodzi o prosty fakt, że ty jesteś głodny, choć być może nic nie jadłeś tego wieczoru. Chodzi o drugiego, o przyjaciela. Musisz więc iść do innego przyjaciela – do Boga, który jest dla ciebie przyjacielem i ojcem – by otrzymać coś, czego tamten potrzebuje.

Wielu ojców Kościoła, a potem pisarzy i teologów, komentowało owe trzy chleby w kluczu duchowym, alegorycznym. Muszę przyznać, że kiedyś, przeglądając poświęcone temu komentarze, byłem absolutnie zdumiony i zachwycony, jak można tę ewangelię czytać. Święty Bernard z Clairvaux mówi tak: tym przyjacielem, który do mnie przychodzi z drogi, jestem ja sam, niejednokrotnie rozdwojony. Często zdarza się, że część ciebie wędruje po bezdrożach, a potem wracasz do siebie samego, niekiedy z bardzo daleka. I wtedy – mówi Bernard – biegniesz do Boga i prosisz o trzy chleby. Zależy ci na sobie samym. Kochasz siebie w sposób uczciwy i odkrywasz, że temu fragmentowi ciebie, który wrócił, nie możesz dać czegoś, czego nie masz. Sam siebie nie jesteś w stanie uzdrowić. Ostatnio usłyszałem: „Nikt sam siebie za włosy z bagna nie wyciąga”. Znajdujesz się więc w sytuacji, w której sam siebie nie uratujesz, potrzebujesz kogoś drugiego. Biegniesz zatem do swojego przyjaciela – Boga. On ma to, czego ci brakuje. Prosisz Go o trzy chleby dla tego kawałka ciebie, który gdzieś tam powędrował, pogubił się, a teraz wraca. Chcesz go przyjąć, chcesz być na nowo scalony, jakoś zjednoczony, prawdziwy. Bernard mówi: „Proś przyjaciela o trzy chleby: o prawdę dla rozumu, o miłość dla woli i o męstwo dla ciała”. Potrzebujesz tego, jeśli chodziłeś nie wiadomo gdzie.

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Modlitwa. Zuchwała, pokorna, nieustanna". Autor: kard. Grzegorz Ryś. Wydawnictwo WAM

Modlitwa

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona

Reklama

Reklama