Zdumiewają w orędziu proroka Izajasza pieśni Sługi Jahwe.
Zapowiadają wyjątkowość bezimiennej postaci nazywanej po hebrajsku, czyli Sługa. Ów ma do spełnienia ważne zadanie, ale zadanie, które spełni się przez cierpienie. Stąd Pan Bóg zapewnia, że go podtrzymuje, wybrał i w nim ma upodobanie. I oto tamto zapewnienie o upodobaniu wraca w momencie chrztu Pana Jezusa, z tą istotną różnicą, że posyłany nie jest już nazywany Sługą, ale umiłowanym Synem. A nawet cieplej, bo ewangelista Mateusz używa greckiego słowa pais, które po prostu znaczy „dziecko”.
„Natychmiast wyszedł z wody”. To zdanie brzmi niczym jakiś przypadkowy wtręt. Można by pomyśleć, że mogłoby go nie być, bo niewiele albo prawie nic nie wnosi. Ale jednak… Przyjmujący chrzest od Jana wyznawali przy tym swoje grzechy. Pan Jezus nie miał czego wyznawać i dlatego wyszedł z wody natychmiast. Rozumiał to doskonale sam Jan, dlatego „powstrzymywał Go, mówiąc: »To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?«”.
Dlaczego więc Pan Jezus przyjął chrzest? Komentatorzy dają na to pytanie kilka odpowiedzi. Jezus zrobił to, ponieważ chciał być razem ze wspólnotą zbawionych. Jezus jako Sługa Boga przyjął chrzest, aby utożsamić się z grzesznikami. Chrystus Pan jako Żyd odpowiedział na wezwanie Boga, by cały naród Izraela podjął dzieło pokuty. Pan Jezus wiedział, że nie potrzebuje nawrócenia, ale stanął razem z grzesznikami i celnikami naprzeciw tych, którzy w swej pysze byli pewni swojej doskonałości i uważali siebie za sprawiedliwych. Jeszcze w starożytności chrześcijańskiej Justyn Męczennik pisał w tej kwestii, że Żydzi utrzymywali, iż Mesjasz będzie nieznany i że On sam będzie nieświadomy swej mocy, dopóki nie powróci Eliasz i Go nie namaści. Pan Jezus w relacji ewangelisty Marka wprost mówił o Janie Chrzcicielu występującym w roli Eliasza.
W scenie chrztu Pana Jezusa dokonują się dwie ważne proklamacje. Pierwszą co do rangi jest głos z nieba, a więc głos samego Boga, który mówi: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Drugą proklamacją jest ta dokonana przez Jana Chrzciciela: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie”. Jan miał wątpliwości. Przecież posłał do Jezusa swoich uczniów z pytaniem, czy On jest Tym, który miał przyjść. W odpowiedzi usłyszał, że za sprawą Jezusa dokonują się wielkie rzeczy. W tym kontekście potrzeba jeszcze trzeciej proklamacji, mojej. Kiedyś przyjęliśmy chrzest, już nie Janowy, ale ten sakramentalny. On włączył nas do społeczności Kościoła. Ta społeczność wciąż potrzebuje oczyszczenia, ale z nią, jak wtedy nad Jordanem z narodem wybranym, solidaryzuje się Pan Jezus. •