Każde szczęście, a nawet nieszczęście przemija. Wszystko zamienia się w proch, niczego nie można zatrzymać zbyt długo, co najwyżej do śmierci.
Jezus swoim uczniom nie powiedział, że są miodem, słodyczą, konfiturą czy śmietanką tego świata, tylko solą, jak napisał Georges Bernanos. Święty Jan Chryzostom, wyjaśniając zdefiniowanie apostołów przez Jezusa w słowach: „Wy jesteście solą ziemi”, pisze, że oni nie mogą przywrócić świeżości temu, co zepsute, bo sól nie ma mocy zwrócić dawnego stanu świeżości temu, co gnije, ale mogą zachować w świeżości to, co Jezus odzyskał z zepsucia. Ludzkość siedzi więc na tej planecie jak Hiob na gnojowisku, pełna wrzodów i ran. A sól piecze w żywej ranie, przypominając prawdę sytuacji obolałej skórze, chociaż też zachowuje od gnicia na wieki.
Prawdziwy kapłan nigdy nie jest kochany, prawdziwy człowiek nie może mieć wokół siebie tylko zadowolonych z niego twarzy, lecz co najmniej niechętne. Paweł ostatecznie został ścięty, a wiele razy był przeganiany, biczowany i kamienowany. Jednak nie można twierdzić, że jego albo nasze życie nie ma sensu. Ono zawsze jest owocne, choćby tym owocem były słone łzy. A dla kogoś, kto żyje prawdziwie, nie szczędząc sobie i innym prawdy, śmierć staje się zyskiem, a nie utratą. Żyje się dla Chrystusa i dla innych, by owocowali w łasce, umiera się dla Chrystusa i aby coś zyskać dla siebie.
Śmierć jest zyskiem dla tych, którzy wszystko tracą w biegu życia dla innych, by tylko ich przekierować na życie w Chrystusie. I to jedyny zysk – kerdos, utarg, który sobie policzymy po śmierci. W tym samym liście Paweł pisze, że to, co w przeszłości uważał za zysk, teraz ze względu na Chrystusa uznał za niekorzystną stratę, a nawet za skybala, czyli po prostu gnój. Chrystus zupełnie zmienił jego widzenie tego, co naprawdę jest wartościowe, i tego, co naprawdę jest godne tylko wyrzucenia z odrazą. Przyjęcie Jezusa Prawdy sprawia, że wszystko widzimy w prawdzie i już nie chcemy tego przywileju się pozbyć, nawet wtedy, gdy inni, żyjący w zakłamaniu, nie mają już dla nas miłości. Nie kocha się pachnących solą rybaków – ludzi, którzy są wyrzutem sumienia dla tych, co już własnego sumienia nie mają.