Translacje Biblii winny być zawsze powierzane najwyższej klasy specjalistom - podkreślił bp Stanisław Wielgus komentując dla KAI list Rady Języka Polskiego w sprawie nowych przekładów biblijnych.
Przewodniczący Rady Naukowej Episkopatu dodał, że "każde słowo w Piśmie Świętym ma niezmiernie doniosłe znaczenie z punktu widzenia doktrynalnego i moralnego, dlatego tłumaczeń winni dokonywać wybitni specjaliści".
Bp Wielgus powiedział, że tłumacze powinni być ludźmi posługującymi się biegle obcymi językami, nie tylko rozumiejącymi znaczenie poszczególnych słów, lecz wyśmienicie znającymi kontekst historyczny i językowy tłumaczonego dzieła.
W tym kontekście przywołał włoską grę słów "traduttore - traditore", oznaczającą "tłumacz - zdrajca", podkreślając, że nieuwaga czy zbyt słaba znajomość zagadnienia może łatwo stać się przyczyną błędów w tłumaczeniu.
Biskup płocki zaapelował także do cenzorów kościelnych, którzy wystawiają tzw. "nihil obstat" oraz biskupów i wikariuszy generalnych o najwyższą ostrożność w udzielaniu imprimatur na przekłady biblijne.
- Zdaję sobie sprawę, że czasami natłok zajęć nie pozwala dokładnie zapoznać się z opiniowanym dziełem, jednak w sprawie przekładów biblijnych wskazana jest zawsze najwyższa uwaga i ostrożność - podkreślił przewodniczący Rady Naukowej Episkopatu.
Odnosząc się do uwag zawartych w liście Rady Języka Polskiego bp Wielgus zaznaczył, że jej członkowie są najwybitniejszymi polskim językoznawcami, dlatego też nie można pominąć ich głosu w tej sprawie. - W związku z tym chciałbym zainteresować treścią listu także Konferencję Episkopatu - powiedział.
Przypomnijmy, że kilkanaście dni temu Rada Języka Polskiego przy PAN wyraziła zaniepokojenie poziomem niektórych tłumaczeń biblijnych zarzucając im trywializację treści i bezrefleksyjne mieszanie sacrum i profanum. Rada zwróciła się z prośbą do przewodniczącego Rady Naukowej Episkopatu bp Stanisława Wielgusa z prośbą o interwencję w tej sprawie.
Zaniepokojenie ekspertów PAN wzbudziła m.in. "Biblia Ślązoka" , której zarzucono "niezgodność z treścią Biblii, nieuzasadnioną poufałość i teologiczną beztroskę". Teologiczne i językowe wątpliwości wzbudziły także "Ewangelie w przekładzie na gwarą górali skalnopodhalańskich z Zakopanego".
W liście do bp. Wielgusa, przewodniczący Rady Języka Polskiego prof. Andrzej Markowski napisał, że naukowcy PAN są zaniepokojeni zjawiskiem "prywatyzacji" Pisma Świętego. Zwraca uwagę, że pojawiające się "przekłady" są w istocie jedynie adaptacjami Biblii Tysiąclecia. W dodatku niektóre z nich publikują wydawnictwa kościelne.
- Co ciekawe publikacje te bywają nierzadko polecane wiernym czy swoiście reklamowane jako pamiątki pierwszokomunijne - pisze przewodniczący RJP. Następnie zwraca się do bp. Wielgusa "o podjęcie działań, które zaradziłyby tym niepokojącym zjawiskom".