Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.
Tekst i komentarz z Komentarza Żydowskiego do Nowego Testamentu. David H. Stern. Oficyna Wydawnicza Vocatio. Warszawa 2004
II CZYTANIE
Wszyscy prowadzeni przez Ducha Bożego są synami Bożymi. Bo nie otrzymaliście ducha niewoli, aby was z powrotem pogrążył w lęku; przeciwnie, otrzymaliście Ducha, który czyni nas synami i którego mocą wołamy: „Abba!” (czyli „Kochany Ojcze!"). Sam Duch zaświadcza wraz z naszym własnym duchem, że jesteśmy dziećmi Bożymi;17 a jeśli jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Boga i współdziedzicami z Mesjaszem, pod warunkiem, że cierpimy wraz z Nim, aby też razem z Nim dostąpić uwielbienia.
(Rz 8,14-17)
14a. Pewność wynika przede wszystkim z tego, że ów Duch jest Duchem Bożym, Tym, który poruszał się nad powierzchnią wód w pierwszym dniu Stworzenia (Rodzaju 1,2), który dawał natchnienie prorokom (np. Izajasz 61,1). To przez Niego, równego Bogu Ojcu i Jeszui Synowi (Mt 28,19zK; 2 Kor 3.17-18K), jesteśmy prowadzeni.
14b-17 Po drugie, nasza pewność wynika z przybrania nas za synów Bożych. Nie stajemy przed Nim w duchu niewoli, jak obcy, ale w bardzo osobistej bliskości, jak dzieci, które pieszczotliwie zwracają się do Ojca „Tato” - bo to właśnie znaczy słowo Abba (zob. Mk 14,36K). Ponadto synowska więź z Ojcem ma charakter nie tylko osobisty, ale i prawny, tak że jesteśmy dziedzicami Boga i współdziedzicami z Mesjaszem, naszym bratem (w. 29; zob. też Ef 3,6).
Przybrania za synów Bożych dostępują jedynie prowadzeni przez Ducha Bożego, czyli ci, którzy złożyli ufność w Jeszui, bo to On posyła Ducha (J 14,26). Ci, którzy nie mają Jeszui, nie mają też Ojca (l J 2,23). W wypadku natomiast wierzących sam Duch Boży zaświadcza wraz z naszym własnym duchem, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Proces usynowienia zostanie uwieńczony w chwili, gdy „całość naszego ciała" zostanie „odkupiona i wyzwolona" (w. 23). Inne fragmenty o usynowieniu: J 1,12; Ga 4,4-5; Ef 1,5. Usynowienie wraz z pojednaniem to jeden z aspektów przywrócenia nas, niedawnych wrogów, do łask u Boga (5,10-11).
W wielu społeczeństwach zachodnich dzieci adoptowane są w jakiś sposób napiętnowane, jednakże Boże podejście do adopcji jest pozytywne: usynowieni wierzący stają się synami pierwszej kategorii, mało tego - wręcz współdziedzicami z Mesjaszem. Co więcej, bardzo pozytywne musiało być również postrzeganie usynowienia w I stuleciu, w przeciwnym wypadku passus ten nie przemawiałby do wyobraźni czytelników. Gdyby ta biblijna perspektywa cieszyła się dziś większym uznaniem, adopcja mogłaby rozwiązać problem aborcji. Konfrontacja między stanowiskami ruchu obrony życia i ruchu prawa do wyboru nie zanikłaby zupełnie, ale jej skala uległaby znacznej redukcji. Ciężarne kobiety, niezdolne do wychowania dziecka albo niechcące go, byłyby wdzięczne rodzicom skłonnym do adopcji i społeczeństwu, które zmieniło swój sposób myślenia, za stworzenie tej możliwości ocalenia życia. Dzieci mogłyby przychodzić na świat i dorastać z dumą, że zostały przez kogoś wybrane na jego własne dziecko, tak jak wierzący są wdzięczni za usynowienie i przeniesienie ze śmierci do życia wiecznego przez Boga Ojca, którego powinniśmy naśladować (Mt 5,48).
EWANGELIA
A jedenastu talmidim poszło na wzgórze w Galii, gdzie Jeszua kazał im się udać. Kiedy Go zobaczyli, padli przed Nim na twarz, ale niektórzy wahali się. Jeszua podszedł i rozmawiał z nimi. Powiedział: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Dlatego idźcie i z ludzi spośród wszystkich narodów czyńcie talmidim, zanurzając ich w rzeczywistość Ojca, Syna i Ruach Ha-Kodesz i nauczając ich posłuszeństwa wszystkiemu, co wam nakazałem. I pamiętajcie! Będę z wami zawsze, tak, aż do końca tej epoki".
(Mt 28,16-20)
18. Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Zob. Daniel 7,14.
19. To Wielkie Posłanie wypowiedziane przez Jeszuę zostało odnotowane z rozmaitym rozłożeniem akcentów jeszcze w Mk 16,15-20; Łk 24,46-49; J 20,21-23 i Dz 1,8.
Z ludzi spośród wszystkich narodów czyńcie talmidim. Musiało to być szokiem dla słuchaczy, z pewnością przekonanych, że Mesjasz przyszedł jedynie - bądź przede wszystkim - dla Żydów. Dziś sytuacja się odwróciła - wielu chrześcijan uważa, że błędem jest ewangelizowanie Żydów. Ale w takim stanowisku jest niekonsekwencja - jeśli bowiem rzeczywiście szanują Jeszuę, powinni być posłuszni Jego nakazowi czynienia talmidim z ludzi spośród wszystkich narodów, Żydów zatem nie wyłączając.
Zanurzając ich (zob. 3,1 K) w rzeczywistość Ojca, Syna i Ruach Ha-Kodesz. BT ma w tym miejscu: „Udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Chrześcijanie przywykli traktować te słowa jako formułę chrztu, którą należy wypowiadać podczas czyjegoś chrztu. Takie rozumienie tego fragmentu rodzi wiele pytań, np. jak brzmi owo imię Ojca, Syna i Ducha? Jahwe, Jehowa? Jezus (por. Dz 2,38; 8,16)? Czy może jeszcze inaczej? Czy żeby chrzest był ważny, trzeba koniecznie wymienić wszystkie trzy Osoby Boskie? Moim zdaniem pytania te nie dotykają istoty rzeczy. Po pierwsze, greckie eis - „w" - ma sens „do środka", „do wewnątrz". Po drugie, choć rzeczywiście dosłownym znaczeniem greckiego onoma jest „imię", to „zanurzanie w imieniu" („zanurzanie do wnętrza imienia") nie opisuje w sposób dosłowny żadnej możliwej do wykonania czynności. Moje tłumaczenie oddaje to, co w moim przekonaniu jest zamierzonym sensem tych słów, ponieważ w Biblii słowo „imię" oznacza de facto rzeczywistość kryjącą się za tym imieniem. I choć „w imieniu" może też oznaczać „z upoważnienia", w tym miejscu takie rozumienie wydaje się słabo uzasadnione, chodzi tu bowiem o coś więcej niż o określenie, kto jest mocodawcą tego zanurzenia. Możliwe, że greckie sformułowanie „w imieniu" miało być tłumaczeniem hebrajskiego laszem - „dla, ze względu na, z odniesieniem do", a jeśli tak, to NTPŻ dobrze oddaje tego sens.
Ojciec, Syn i Ruach Ha-Kodesz. To najdobitniejszy w całym Nowym Testamencie przykład sformułowania tezy, w myśl której JHWH, Adonai, jedyny Bóg Awrahama, Jic'chaka i Ja'akowa, składa się z Ojca, Syna i Ducha Świętego (por. 2 Kor 13,14). W Nowym Testamencie nie znajdziemy słowa „Trójca". Zostało ono wymyślone znacznie później przez teologów usiłujących wyrazić głębię tego, co Bóg objawił nam o sobie. Nowy Testament nie naucza tryteizmu, czyli wiary w trzech bogów. Nie naucza też unitarianizmu, który przeczy boskości Jeszui-Syna i boskości Ducha Świętego. Nie naucza również modalizmu, wedle którego Bóg występuje czasami jako Ojciec, czasami jako
Syn, czasami zaś jako Duch Święty, niby aktor zmieniając role. Nietrudno jest pobłądzić i dojść do absurdów w naszym myśleniu o Bogu, ponieważ Jego drogi nie są naszymi drogami, a Jego myśli nie są naszymi myślami (Izajasz 55,8). Niektórzy Żydzi mesjaniczni używają określenia „trójjedyność", rozmyślnie unikając słowa „trójca" o brzmieniu tak obcym Żydom, za to ugruntowanym w tradycj i chrześcij ańskiej. Podkreślają przez to jedyność Boga, ogłoszoną w Sz'ma, nie ignorując zarazem prawdy, na którą zwraca uwagę ten werset. Generalnie jednak ważniejsze jest, aby wierzyć słowu Bożemu i ufać Bogu, niż spierać się o szczegóły doktrynalne czy o formułowanie słów mających opisać naturę Boga.
Mamy tu również do czynienia z problemem tekstowym. Choć prawie wszystkie manuskrypty starożytne zawierają tę formułę trynitarną, to Euzebiusz, historyk Kościoła, który sam być może nie był zwolennikiem koncepcji Trójcy, w swych pismach sprzed soboru nicejskiego w 325 roku n.e. cytuje ów werset bez tych słów. Zdaniem większości badaczy słowa te są oryginalne, ale w pracach Hansa Kosmali (The Conclusion of Matthew, „Annual of the Swedish Theological Institute", 4 [1965], s. 132-147) i Davida Flussera (The Conclusion of Matthew in a New Jewish Christian Source, tamże, 5 [1966-1967], s. 110-119) znajdujemy przeciwny pogląd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |