Garść uwag do czytań na Wspomnienie Męczeństwa Jana Chrzciciela z cyklu „Biblijne konteksty”.
Spróbujmy podsumować. To scena pokazująca, do czego prowadzi trwanie w grzechu. Do nieprawości dokłada się kolejną nieprawość, a do niej następne. Aż człowiek nie cofa się przed najpodlejszą zbrodnią. Tak grzech niszczy człowieka.... I to też scena pokazująca, że trzeba jak Jan zawsze być wiernym temu, w co się wierzy. Nawet jeśli przychodzi za to płacić wielką czy nawet największą cenę. Z perspektywy Bożej to się po prostu opłaci.
4. W praktyce
- Przypomnijmy to, o czym pisałem przy pierwszym czytaniu: może się zdarzyć, że z powodu wierności Bogu człowiek narobi sobie wielu wrogów. Nie jest jednak tak, że kto ma wielu wrogów, ten jest Bożym człowiekiem. Bo można być po prostu zgryźliwym, złośliwym marudą, któremu nic nigdy się nie podoba i który zawsze będzie z byle powodu narzekał, ganił i łajał zatruwając innym życie.
- Gdy człowiek trwa w grzechach, gdy nie próbuje się zmienić na lepsze, stacza się coraz głębiej. I przestaje zauważać podłość nawet w tym, co ludziom prawym nie mieści się w głowie. To konstatacja bardzo na czasie. W dzisiejszych dyskusjach na temat moralności nie tylko argumenty są ważne. Trzeba pamiętać, że zło deprawuje nie tylko sumienie, ale i ludzki umysł. I to, co oczywiste dla człowieka prawego jest zupełnie nieoczywiste dla człowieka zdemoralizowanego.
- Z relacji ewangelicznych wynika, że Jan był człowiekiem twardym. Najpierw wobec siebie, potem wobec bliźnich. My, jeśli też chcemy być twardzi, powinniśmy brać z niego przykład: być twardzi najpierw dla siebie, potem dla innych. Inaczej będziemy jak faryzeusze, wiążący ludziom na plecy ciężary nie do uniesienia, a sami nie dotykający ich nawet palcem.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»