Wszystko nieuchronnie przemija. I ciągle rodzi się nowe. Z perspektywy czasu widać czasem, że stare powraca w nowej szacie i powoduje chwilowy zachwyt. Ale przecież i tak odejdzie. Jak wszystko.
A najgorsze, że wszystko to i tak trudno ująć w słowa. Gdy mówić o przemijaniu młodym i zadowolonym z pędu, jakim niesie ich życie, najwyżej popukają się w czoło i w duchu użalą się nad zgorzkniałym staruszkiem. Ale nie zrozumieją. Bo tu nie wystarczy suchy opis faktów. Gorzej, intuicja podpowiada, że i myśl nie jest w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Lapidarnie wyraził to Kohelet pisząc w tym kontekście:
Mówienie jest wysiłkiem:
nie zdoła człowiek wyrazić [wszystkiego] słowami.
Nie nasyci się oko patrzeniem
ani ucho napełni słuchaniem.
Zawsze pozostaje niedosyt. Zawsze pozostaje to, co niewysłowione. Jak przy próbie dotknięcia pustki. Ale jak człowiek myślący może nie zauważyć, że to ciągle nowe nie jest wcale nowe? Że to jak z wiosna, która co roku wydaje się taka jednorazowa i świeża?
To, co było, jest tym, co będzie,
a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie:
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem.
Jeśli jest coś, o czym by się rzekło:
«Patrz, to coś nowego» -
to już to było w czasach,
które były przed nami.
Wracam z obiadu. W drzwiach redakcji mijam się z młodą dziewczyną. Ma na głowie kapelusz. Pewnie ostatni krzyk mody. A ja myślę sobie, że jak byłem dzieckiem, to dokładnie taki sam miała moja ciocia Lotta.
Powódź stulecia? Znaczy, że sto lat wcześniej było podobnie. Nic nowego. Największa katastrofa od trzydziestu lat? To znaczy, że trzydzieści lat temu była podobna, nawet większa. Niby z przeszłości człowiek powinien wyciągnąć jakieś wnioski. Ale marnie nam to wychodzi.
Ludzie mordowali – skazując na śmierć w niesprawiedliwych procesach, urządzając rzezie, tworząc obozy koncentracyjne, bombardując pełne cywilów miasta. Mordują teraz – w terrorystycznych zamachach inaczej myślących, w imię prawa do wygodnego życia nienarodzonych – i zapewne zabijać będą. Przed wielkimi wojnami, o których dziś wiemy z historii, były inne, po których zawsze były ugody, pakty o nieagresji na wieczne czasy, gesty przyjaźni i zapewnienia o woli zachowania pokoju. A i tak dochodziło do wojen. Dlaczego wierzyć, że to, co dziś deklarują władcy tego świata znaczy coś więcej?
Z perspektywy życia pojedynczego człowieka wielkie światowe sprawy mają marny sens. Ale przecież i zwykła przechadzka po cmentarzu nie pozostawia złudzeń. „Wszystko cośmy kochali w tym grobie się mieści, śmierć wszystko zabrała, nie wzięła boleści” – głosi napis wyryty na pomniku kogoś niegdyś niezastąpionego. Nie ma na nim kwiatów, tylko dawno wypalone znicze. Za jakiś czas, kiedy ktoś nie wniesie kolejnej opłaty za miejsce na cmentarzu, pojawi się w tym miejscu jakiś nowy grób. Też pewnie z kimś niezastąpionym.
Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli,
ani też o tych, co będą kiedyś żyli,
nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.
Nie łudzę się. Wszystko kiedyś odpłynie w przeszłość. „Każdy z nas jest Odysem co wraca do swojej Itaki”…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |