Czym jest praktyka duchowa, którą istnieje od samego początku Kościoła? Na czym polega Lectio divina i od czego należy rozpocząć tę modlitwę? Wskazówkami, w swojej najnowszej książce „Osiem spotkań z Miłosiernym. Rekolekcje w domu”, dzieli się ks. Krzysztof Wons, salwatorianin, ceniony rekolekcjonista, dyrektor Centrum Formacji Duchowej.
Przychodzi taki moment, że koniecznie potrzebujemy zatrzymać się, zastanowić, przemyśleć, a przede wszystkim przemodlić sprawy, sytuacje, które wydarzają się w naszym życiu. Nie zawsze istnieje możliwość, by wyjechać z domu na rekolekcje.
Osiem spotkań z Miłosiernym to propozycja rekolekcji w domu, to zaproszenie do przeżycia ośmiu dni głębokiej refleksji na drogach Boga we własnym mieszkaniu. Być może w inny sposób odczytamy naszą rzeczywistość. Może wielu dopiero teraz odczyta, że również w sytuacjach, kiedy wypełnia nas lęk, obawy i niepewność Bóg jest z nami. Dajmy się poprowadzić Temu, który widzi dalej. Nawet gdy przeżywamy godzinę próby, jest to zawsze godzina miłosierdzia; Bóg czuwa nad nami zwłaszcza wtedy. W tym duchu przeżywajmy nasze rekolekcje w domu. Wobec naszych lęków Bóg obficie zastawia stół swoim Słowem. On zna naszą drogę „do końca”, a wiara mówi, że na końcu tej drogi jest pełnia – życie w coraz pełniejszym zjednoczeniu z Nim. Możliwe, że w tych dniach Bóg chce mi na nowo podarować relacje, więzi, rodzinę lub wspólnotę.
Niewykluczone, że na nowo chce mi podarować drugiego człowieka, który żyje obok mnie, a którego już nie dostrzegam, bo jestem zbyt zajęty sobą i własnymi sprawami. Może na nowo chce mi podarować moje powołanie, które zacząłem zaniedbywać. On zawsze daruje życie. Idźmy tą drogą. Nie wątpię, że u jej końca jest Miłosierny, który zaprasza do pełni życia.
Proponuję Wam w ciągu ośmiu dni rekolekcji osiem spotkań z Miłosiernym. O tych wyjątkowych spotkaniach będziemy czytali we wszystkich czterech ewangeliach, pogłębiając ich sens. One będą dla nas jak lustro, w którym zobaczymy nasze własne spotkanie z Miłosiernym. Proponuję, byśmy w tych rekolekcjach w domu poszli drogą lectio divina.
Lectio divina – co to za droga?
Lectio divina to droga, którą Kościół idzie, odkąd istnieje. Także my, wierzący, idziemy tą drogą od początku istnienia Kościoła. Nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Te dwa słowa – lectio divina – tłumaczymy z języka łacińskiego jako „Boże czytanie”. Oznaczają one, że to Bóg będzie nam czytał Słowo, przez Słowo będzie nam czytał nasze życie, a także drogę, którą pójdziemy, i wydarzenia obecnego czasu. Dziś kategorię czasu pojmujemy przede wszystkim chronologicznie (gr. chronos), czyli jako ciągłość, następstwo zdarzeń. Inaczej czas rozumieli starożytni Grecy, oprócz chronos wyróżniali jeszcze czas aion – „trwanie”, „wieczność” oraz czas kairos – „ten oto”, „ten właściwy czas”, decydujący moment, chwila jedyna spośród wielu, chwila doskonała, stworzona przez okazję i niepowtarzalne, przemijające okoliczności. Kairos to także czas przychodzenia Boga. Lectio divina dzieje się w naszym czasie kairos. Na drodze lectio divina przeżywamy go w czterech momentach, posługując się tradycyjnymi łacińskimi nazwami: lectio – meditatio – oratio – contemplatio.
Pierwszy moment – lectio (czytanie)
To „moment strategiczny” dla naszego życia – czas uważ- nego czytania i słuchania Boga. To czas pytania: Co mówi Bóg? Od tego pytania powinniśmy zaczynać każdy nowy dzień. Powiem więcej, to pytanie powinniśmy stawiać sobie każdego wieczoru, jeszcze przed spoczynkiem. Zanim położę się spać, także wtedy, gdy jestem zmęczony i być może doświadczam jakiegoś lęku, potrzebuję otworzyć Biblię i zapytać: Co mówi Bóg w tym momencie mojego życia? Chodzi o to, abyśmy po nocnym spoczynku weszli w nowy dzień ze słowem Boga w sercu i pozwolili, aby był on cały rozświetlony przez to Słowo. Otwierając Biblię, możemy powtarzać za psalmistą: „Twoje słowo jest światłem u moich stóp, Twoje słowo jest lampą Pańską w moim wnętrzu, Twoje słowo rodzi pokój i daje światło” (por. Ps 119 i 105). Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Verbum Domini napisał, że pierwszym pytaniem, które stawiamy, kiedy otwieramy Biblię na drodze lectio divina, jest: Co mówi tekst biblijny sam w sobie? Słowo „tekst” pochodzi od łacińskiego textus, które oznacza „tkaninę”. Ta stronica, którą mam przed sobą, jest cała utkana ze Słowa.
Ono się skrywa za martwą ludzką literą i dlatego musimy pytać Ducha Świętego, co On mówi w tym tekście. Benedykt XVI dodaje, że jeśli nie będziemy pytali w naszym życiu, co mówi tekst sam w sobie, czyli co mówi Duch Święty, co mówi Bóg, to „istnieje ryzyko, że tekst stanie się jedynie pretekstem, by nigdy nie wyjść poza własne myśli”2. Mogę praktykować wiarę, mogę często chodzić do kościoła i przeżywać sakramenty, a jednocześnie pozostawać jedynie przy własnym myśleniu.
Czas lectio otwiera wielką szansę, by Bóg nas zwrócił ku swoim myślom, byśmy ostatecznie uwolnili się od naszego, jedynie ludzkiego myślenia. Niekoniecznie jest ono złe, ale jak zawsze przekonujemy się w „godzinie próby”, jest niewystarczające. Potrzebujemy Bożego myślenia. Potrzebujemy Bożego spojrzenia na rzeczywistość. Kiedy nasz umysł i serce są wypełnione słowem
Boga, zaczynamy czytać nasze życie „po Bożemu”, „od strony Boga”. I to właśnie jest lectio divina: Słowo zaczyna nam rozświetlać rzeczywistość, zaczyna nam czytać nasze życie tak, jak widzi je Bóg, a On widzi je zawsze oczyma pełnymi miłości i miłosierdzia. Bóg jest miłośnikiem życia. Tak więc nasze wsłuchiwanie się w święty tekst, nasze lectio służą temu, by Bóg zmieniał nasze myślenie, byśmy nie zatrzymywali się jedynie na własnej perspektywie, własnym rozumieniu, na własnej lekturze życia, na naszych reakcjach i przekonaniach, ale byśmy spróbowali Jego oczami przeczytać rzeczywistość, która jest dzisiaj przed nami, a której nie potrafimy w pełni zrozumieć i pojąć.
*
Artykuł zawiera fragment z książki ks. Krzysztofa Wonsa SDS „Osiem spotkań z Miłosiernym. Rekolekcje w domu”. Zobacz więcej: Rekolekcje lectio divina - Osiem spotkań z Miłosiernym Rekolekcje w domu - Wydawnictwo Salwator