Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Jezus uspokaja życiowe burze. Chce, byśmy się do Niego uciekali i zapewnia, że wysłucha naszej modlitwy oraz pocieszy nas.
„Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?” (Ps 116, 12) – pyta psalmista, świadom wielkich rzeczy, jakie uczynił dla niego Bóg. Kiedy tonął w cierpieniu, skrępowany więzami śmierci, Pan go ocalił i udzielił mu obfitego pocieszenia. Psalmista modli się dalej:
Ty rozerwałeś moje kajdany.
Tobie złożę ofiarę pochwalną
i wezwę imienia Pańskiego.
(Ps 116, 16-17)
Kiedy serce się raduje cudami dokonanymi przez Boga, wtedy spontanicznie wypływają z serca i ust człowieka wyrazy uwielbienia i dziękczynienia. Również Maryja, Matka Boża, chwaliła nadzwyczajne dzieła Wszechmogącego Boga: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a święte jest Jego imię” (Łk 1, 49).
Za co dzisiaj wychwalamy Pana Boga i dlaczego Mu dziękujemy? „Chwały przedmiot nad podziwy, / Chleb żyjących, pokarm żywy” – śpiewa się w sekwencji mszalnej na uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, popularnie nazywaną świętem Bożego Ciała. Składamy Panu dzięki i wielce się radujemy z powodu „chleba żywego, który zstąpił z nieba” – świętej Hostii, którą zgodnie z niezmienną i niezłomną wiarą utożsamiamy z Jezusem, Synem Najwyższego, jedynym Panem i Zbawicielem świata. Skąd wiemy, że w Hostii żyje Pan Jezus, Syn Boga i Maryi?
Tamten niezwykły wieczór
Nasza głęboka wiara w realną obecność Jezusa w świętej Hostii bierze początek z owego pamiętnego czwartkowego wieczoru przed dniem męki Pańskiej. Już wtedy był to „wielki wieczór”, ponieważ Jezus ze swoimi uczniami obchodził żydowską Paschę, wspominając doniosłe wydarzenie przejścia narodu izraelskiego z niewoli do wolności, to znaczy jego oswobodzenia spod ucisku faraona i Egipcjan. Kiedy zebrani jedli i świętowali, Jezus wziął kawałek chleba, podzielił go i rozdał uczniom. Nie wiadomo, co z tego rozumieli, gdy im oznajmił: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26, 26). Wcześniej, przy innej okazji, wprawiając licznych słuchaczy w osłupienie – do tego stopnia, że wielu odeszło od Niego z tego powodu – oświadczył:
Ja jestem chlebem życia. [...] Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił
z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten
chleb, będzie żył na wieki. (J 6, 35-51)
Również w tamten czwartkowy wieczór „wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew»” (Mt 26, 27–28).
Tamtego wieczoru Jezus ustanowił sakrament Eucharystii, czyli celebrację Mszy Świętej. Ewangelie o tym nie wspominają, lecz ośmielam się przypuszczać, że Pan Jezus, wypowiedziawszy nad chlebem i winem słowa przytoczone powyżej, polecił swoim uczniom, by powtarzali te gesty i zdania, a wtedy On będzie zstępował z nieba, przemieniając chleb w swoje ciało i wino w swoją krew.
Kościół od dwóch tysiącleci posłusznie wykonuje wolę Pańską i gromadzi się z wiarą na sprawowanie Eucharystii. Czyni to codziennie, szczególnie jednak zwołuje wszystkie swoje dzieci w niedzielę na spotkanie z Panem Jezusem, który pomimo upływu tylu stuleci wciąż żyje i działa.
Chrystus dotrzymuje obietnicy, którą dał swoim uczniom w dniu wniebowstąpienia: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). W Eucharystii rzeczywiście obecny jest Jezus, „chleb żywy, który zstąpił z nieba” (J 6, 51). Chleb ten karmi serca ludzi przyjmujących go w stanie łaski Bożej. Kto przystępuje do Komunii Świętej, ten znajduje pokój w życiu, pogodę ducha oraz siłę do zmagania się z codziennymi trudami i troskami. Obecny w Eucharystii Jezus Chrystus troszczy się o chrześcijanina, dając mu samego siebie w świętej Hostii jako lekarstwo dla duszy, serca i umysłu.
Pan Jezus źródłem pokoju i pogody ducha - Jezus uspokaja życiowe burze
W Ewangelii według św. Marka znajdujemy opis bardzo dramatycznego epizodu (zob. Mk 4, 35-41). Uczniowie Jezusa, płynąc łodzią po Jeziorze Galilejskim, zostali zaskoczeni przez gwałtowną burzę. Ich łódź niemalże tonęła, gdy nagle sobie przypomnieli, że mają obok siebie Jezusa, który jednak – co dziwne – spał. Przestraszeni, obudzili Go, wołając: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” (Mk 4, 38). Nazywali Go nauczycielem, ponieważ jeszcze nie rozumieli, że Jezus to Pan. Jemu zaś wystarczył ich jeden żarliwy okrzyk, aby interweniować. Podniósł się i jak gdyby nigdy nic uspokoił nawałnicę; wiatr ucichł, a jezioro przestało się burzyć. Jezus rozporządza taką mocą, że zmusza do uległości nawet siły i żywioły przyrody.
Opisana sytuacja niesie istotne przesłanie dla naszej wiary. Łodzią naszego życia ciągle wstrząsają fale prób i pokus, problemy ekonomiczne i rodzinne oraz różne inne przeciwności. Wśród trudnych doświadczeń pamiętajmy o serdecznym zaproszeniu skierowanym do nas przez Jezusa, które przekazuje św. Mateusz Ewangelista: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Jezus chce, byśmy się do Niego uciekali, i zapewnia, że wysłucha naszej modlitwy oraz pocieszy nas i uwolni od zła, tak jak to uczynił dla apostołów pośrodku wzburzonego jeziora. Jeżeli pomyślimy, że wichrem prób i cierpień zionie prosto na nas szatan, nieprzyjaciel Boga, to będziemy przyzywać Jezusa, a On niezwłocznie przybędzie nam na ratunek.
Jezus żyje w Eucharystii
Nasza wiara nam przypomina, że ten sam Jezus, który okazał moc i uspokoił burzę uderzającą w apostołów, pozostaje rzeczywiście obecny w Eucharystii. Konsekrowana w trakcie Mszy Świętej Hostia to żywy Chrystus we własnej osobie. Uobecnia się On nie tylko w samej liturgii mszalnej, lecz także w każdej przeistoczonej Hostii, którą uroczyście wystawia się do adoracji na ołtarzu bądź przechowuje w tabernakulum. Pan Jezus może obdarzyć pokojem i spokojem każdego, komu ciążą brzemiona zmartwień i przeciwności. Doprawdy nikt z ludzi, którzy z wiarą nawiedzają kościół, aby się spotkać z Jezusem żyjącym w Eucharystii, nie dozna rozczarowania i nie wróci do domu z niczym. Zawsze sprawdzają się słowa proroka Joela: „Każdy [...], kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony” (Jl 3, 5).
Według mojego przekonania wiele osób nie znajduje pokoju w swoim życiu – a częstokroć też popada w przygnębienie lub nawet posuwa się do nieprzemyślanych czynów, o jakich donosi nam codzienna kronika kryminalna – na skutek życia bez Boga, z dala od Jezusa i Eucharystii. Kiedy nasze serce nie otrzymuje pokarmu eucharystycznego, pozostaje puste, przez co łatwo napełnia się obawami i troskami, które nieuchronnie prowadzą do niepokoju i wzburzenia...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Przed obliczem Króla. Rozważania o Eucharystii". Autor: Ferdinando Di Maio. Wydawnictwo PROMIC