Apokalipsa dziś: Nasze modlitwy mają znaczenie

Czas na otwarcie siódmej pieczęci.

Apokalipsa dziś. Spis treści

Od nas zależy, co dzieje się w świecie? Tak, w jakiejś mierze tak. Na pewno jednak nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się Bożym planom. Niczym Go nie zaskoczymy. On wszystkie nasze wolne decyzje, nawet te, które skutkują działaniem na przekór Jego zamysłom, dawno już zna i w swoich planach skalkulował. Może się człowiekowi wydawać, że Boga pokonał, że urządza świat „po swojemu” (choć tak naprawdę „po diabelsku”), ale to tylko złudzenie. On trzyma rękę na pulsie. On wie co robi. To chyba najistotniejsza nauka płynąca z Janowej wizji otwierania przez Baranka kolejnych pieczęci Bożej księgi, zawierającej spisane losy świata. 

Otwarciu czterech pierwszych towarzyszyły różnorakie nieszczęścia, jakie odrzucająca Boga ludzkość sama sprowadza na siebie. Otwarcie piątej ujawniło dylematy, jakie mają wierzący w Chrystusa widząc brak kary za nieprawość. Otwarcie szóstej pieczęci ujawniło, że dla opamiętania się ludzkości Bóg może posłużyć się nie tylko owym pozwalaniem, by ludzie siebie nawzajem krzywdzili, ale też różnymi kataklizmami. Są one swoistym daniem ludzkości szansy, by się opamiętała. Ta jednak – jak to odmalował w swojej wizji Jan – woli chować się przed Bogiem i Barankiem, niż się nawrócić...

Czemu Bóg pozwala, by ofiarami tych różnych nieszczęść byli też Jego wybrani? Spokojnie. On tych, którzy są mu wierni nie pozwoli skrzywdzić. O tym z kolei były dwie wizje siódmego rozdziału Apokalipsy. Owszem, być może ucierpią na swoim ciele, ale ocalą to, co najcenniejsze: swoją duszę. Mają zapewnione życie wieczne. I zmartwychwstaną. 

Teraz czas na odczytanie sensu pierwszej wizję ósmego rozdziału Apokalipsy. Tej, w której Baranek otwiera ostatnią, siódmą pieczęć. 

To nie koniec, ale...

To już koniec? No bo ostatnia pieczęć złamana? Nie. Jej otwarcie uruchomi kolejny proces: rozlegnie się kolejno dźwięk siedmiu trąb. Póki co jednak wizji Jana dzieje się coś zaskakującego. 

A gdy otworzył pieczęć siódmą, 
zapanowała w niebie cisza jakby na pół godziny. 
I ujrzałem siedmiu aniołów, 
którzy stoją przed Bogiem, a dano im siedem trąb. 
I przyszedł inny anioł, 
i stanął przy ołtarzu, mając złote naczynie na żar, 
i dano mu wiele kadzideł, 
aby dał je w ofierze 
jako modlitwy wszystkich świętych, 
na złoty ołtarz, który jest przed tronem. 
I wzniósł się dym kadzideł, 
jako modlitwy świętych, 
z ręki anioła przed Bogiem. 
Anioł zaś wziął naczynie na żar, 
napełnił je ogniem z ołtarza 
i zrzucił na ziemię, 
a nastąpiły gromy, głosy, błyskawice, trzęsienie ziemi. 

Przerwa w uwielbianiu Boga? No bo skoro w niebie zapanowała cisza znaczy, że zaprzestano tam – na jakiś czas – tego, o czym czytaliśmy wcześniej, uwielbiania Boga właśnie. Czemu? Ta przerwa, ta cisza – nie za długa, tylko symboliczne „pół godziny” – ma uświadomić, że teraz ma nastąpić coś ważnego.                                                                                   

Na scenie wizji pojawia się siedmiu aniołów. Z trąbami. Pewnie więc będą trąbić. W Starym Testamencie dźwiękiem trąby informowano się w Izraelu o ważnych wydarzeniach: ogłaszano nimi święta czy początek panowania nowego króla, ostrzegano przed zagrożeniem albo wzywano na wojnę. Będą więc, gdy zatrąbią, działy się rzeczy ważne, wymagające uwagi. Ludzie się przejmą czy zlekceważą? Zobaczymy potem. Póki co jednak dzieje się coś jeszcze: pojawia się kolejny anioł.

Hm. I tu pojawia się też drobny problem. Anioł ma naczynie na żar, staje przy ołtarzu. Ten z kolei stoi przed tronem czyli przed zasiadającym na nim Bogiem. Anioł będzie składał Bogu ofiarę; darem dla Niego będzie dym kadzidła. Nie z tego naczynia rzecz jasna, ale z ołtarza. Bo napisano, że kadzidło ma anioł położyć na ołtarz – to na nim płonie żar. Dotąd wszystko jasne. Czemu jednak – jak mamy w tłumaczeniu, którym tu się posługujemy – to kadzidło ma niejako zastępować modlitwy świętych? Bo przetłumaczono „ i dano mu (aniołowi) wiele kadzideł, aby dał je w ofierze jako modlitwy wszystkich świętych”. Czemu więc?

Nie wchodząc w kwestie krytyki tekstu (chodzi nie o krytykowanie, tylko  ustalenie, między innymi na podstawie rękopisów, oryginalnego wariantu tego fragmentu) i gramatyczne zawiłości zauważmy, że nowsze tłumaczenia mają (co do sensu) „aby złożył je w ofierze z modlitwami wszystkich świętych”. Czyli nie zamiast tych modlitw, ale razem z nimi. To jednak różnica, prawda? Pokazuje, jak owe modlitwy są ważne. Stają się częścią dymu kadzidła, którym w niebie czci się Boga. Te modlitwy, to uwielbienie Boga.

Czy modlitwy chrześcijan mają sens? I które?

Jaka konkretnie to modlitwa? Tego opis wizji Jana nie wyjaśnia. Warto jednak chyba w tym miejscu zwrócić uwagę, że każda modlitwa ma chyba swoją wartość. Jak się zastanowić, to czy Bogu dziękujemy, czy Go o coś prosimy, czy za coś przepraszamy, każda z tych modlitw jest uznaniem, że zależymy od Niego. Jest więc – tak, to nie przesada – modlitwą uwielbienia. Warto chyba z tej właśnie perspektywy spojrzeć na to, co czasem nazywa się trudem modlitwy. Nasze słowa bywają małe, nieporadne. Nasze prośby przyziemne i często – jak się nam wydaje – niewysłuchane. Może to rodzić wrażenie, że źle się modlimy, że to nic nie warte i Bogu podobać się nie może. Ostatecznie każda jednak modlitwa, najbardziej nieporadna, żebrząca o najbardziej błahą sprawę, jest przecież uznaniem, że potrzebujemy Boga, że On jest tym, który wszystko może. Nie są więc takie nasze modlitwy bez wartości. Są częścią tego dymu kadzidła, którym w niebie czczony jest Bóg...

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama