Trudno sobie wyobrazić Kościół bez powołania i misji św. Pawła z Tarsu. Chociaż Paweł nie poznał Jezusa głoszącego Ewangelię w wioskach i miastach Palestyny, z woli Boga Ojca otrzymał szczególną łaskę spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym pod Damaszkiem w pierwszej połowie lat trzydziestych.
To tam, choć był „poronionym płodem”, został postawiony przez Boga w jednym szeregu z wielkimi apostołami. Pisząc Pierwszy List do Koryntian, potwierdza najpierw ukazywanie się Zmartwychwstałego Kefasowi, Dwunastu, pięciuset braciom i Jakubowi, a następnie dodaje: „A w końcu ukazał się mnie, ostatniemu ze wszystkich, jakby poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy spośród apostołów, niegodny nawet, by nazywać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży” (1 Kor 15, 8-9)1.
Na czym polegało w samej istocie tamto nowe narodzenie się Pawła? Nie przestał wierzyć w Jedynego Boga, Boga narodu wybranego, a więc i pokolenia Beniamina. Nie odrzucił świętych Pism swoich ojców – nadal będzie je czytał i wyjaśniał w żydowskich synagogach.
Ksiądz Waldemar Chrostowski pisze: „Szaweł zmienił swoje przekonania, ale nie religię. Nie przestał być wierny wierze ojców, której początki sięgają Abrahama, Izaaka i Jakuba, lecz przeciwnie: uznał, że spotkanie z Jezusem Chrystusem odsłoniło prawdziwy cel i ukierunkowanie religii”.
Niewątpliwie pod Damaszkiem z faryzeusza broniącego Boga i Żydów przed Jezusem z Nazaretu Paweł stał się obrońcą Boga przed Żydami podważającymi słowa skierowane do Jezusa po chrzcie w Jordanie: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, Ciebie upodobałem sobie” (Mk 1, 11).
Przed Damaszkiem wszystko mówiło Pawłowi, że już odnalazł prawdę – i intelektem, i sercem, i wolą, czyli przywiązaniem do tradycji ojców. Dopiero pod Damaszkiem Bóg zajaśniał w sercu Pawła, aby w nim samym „zabłysło poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Jezusa Chrystusa” (2 Kor 4, 6). W tym, którego ujrzał, uznał Mesjasza, z taką tęsknotą przyzywanego w Księgach Izraela i w codziennym życiu części Żydów. Ale uznał w Nim również Syna Bożego, równego Ojcu w chwale i godności. Całe wyobrażenie o Bogu świętym i oddalonym od ludzi musiało się w Pawle wypalić – wypalić w ogniu Bożej łaski, bo żadna siła ludzka nie doprowadziłaby go do wiary w Jezusa jako Syna Bożego. Czy Bóg Ojciec musiał pójść aż tak daleko i czy mógł wymagać – zwłaszcza od Żydów – by uwierzyli w Jezusa jako Boga? A jednak uwierzyli – i Szymon Piotr, i Andrzej, i Barnaba, i Szaweł, Tymoteusz i Tytus, i tylu innych w dziejach głoszenia Ewangelii Syna Bożego.
W rekolekcjach, które rozpoczynamy, zadziwienie się łaską wiary w Jezusa jako Boga i człowieka będzie stałym motywem i odniesieniem. Łaska, czyli sam Bóg działający w człowieku, potrafiła i nadal potrafi ukazać człowiekowi prawdę Jezusa z Nazaretu. Tak jednak jak pod Damaszkiem dwa tysiące lat temu, tak i dziś drogi łaski wymykają się ludzkim kryteriom – ten najmniej święty nawraca się i zmienia życie, ten wybitnie gorliwy i pobożny nieraz traci wiarę i przestaje ją praktykować. Bóg zna serce człowieka i z Jego łaski możemy oderwać się od starego człowieka i uwierzyć, czasem uwierzyć na nowo, pełniej, w Jezusa z Nazaretu. Jak podkreślił papież Benedykt XVI, przemiana taka nigdy nie jest owocem tylko procesu psychologicznego, dojrzewania ani intelektualnej czy moralnej ewolucji. Nawrócenie Pawła „nie było owocem jego myśli, lecz spotkania z Jezusem Chrystusem”.
Przemiana Pawła pod Damaszkiem, a później cała jego misja głosiciela Ewangelii dokonały się w czasie Kościoła paschalnego, Kościoła, który żył tajemnicą męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Misja Pawła była związana z zakładaniem nowych Kościołów, zrodzonych głównie z „bojących się Boga”, czyli pogan zainteresowanych judaizmem oraz pogan, którzy w ogóle nie znali judaizmu. Zakładając nowe wspólnoty, Paweł będzie brał za nie odpowiedzialność jak odpowiedzialny pasterz, będzie do tych wspólnot wracał, będzie je też umacniał swoimi listami.
Szczególne obdarowanie intelektualne w połączeniu z działaniem łaski sprawiło, że Paweł nie tylko był duszpasterzem – tym, który prowadzi do chrztu i udziela daru Ducha Świętego – ale od początku był także teologiem, tym, który w świetle Pism Izraela reflektował naturę tej nowej wspólnoty wiary w Syna Bożego. Jako wierzący w Chrystusa w XXI wieku ogromnie potrzebujemy pogłębionej i opartej na słowie Bożym refleksji na temat wspólnoty Kościoła – refleksji i modlitwy dalekiej od ideologicznych i politycznych naleciałości. W drodze powołania św. Pawła opisanej w Dziejach Apostolskich i również w jego pismach znajdujemy bezcenne perły, w których błyszczy prawda Kościoła – wspólnoty ożywionej mocą Ducha Świętego, zgromadzonej przy stole Słowa i Eucharystii, wspólnoty uznającej Krzyż Jezusa za jedyną drogę wyzwolenia człowieka z grzechu i śmierci. Wspólnota Kościoła, którą dzisiaj tworzymy, jest tą samą, do której należał i którą organizował św. Paweł.
W swojej misji głosiciela Ewangelii Paweł napotkał mocny opór większości swoich rodaków, którzy uznali, że chrześcijanie są nową sektą zagrażającą czystości wiary Izraela. Paweł wielokrotnie doświadczył od swoich rodaków prześladowań, nieraz wykonanych rękami pogan sprytnie podburzonych przeciwko chrześcijanom. W tych prześladowaniach młodego Kościoła ciągle zadziwia nas jeden fakt: prześladowania umacniały wierzących, a Kościół za ich sprawą rozprzestrzeniał się na nowe tereny.
Obecny czas Kościoła w ocenie wielu biskupów jest okresem nasilania się prześladowań chrześcijan. Niekiedy są to prześladowania krwawe, jak w niektórych państwach Azji czy Afryki, niekiedy zaś – jak np. w Europie Zachodniej – są to prześladowania ukryte pod frazeologią walki o wolność i równość wszystkich. Niewątpliwie uczeń Jezusa napotyka dzisiaj sytuacje, w których jest wezwany do złożenia świadectwa o swojej wierze w Chrystusa. Może coś, często wiele, stracić, kiedy przyzna się do swojego Mistrza i do Jego Ewangelii. Droga rekolekcji ze św. Pawłem pozwoli nam zobaczyć, jak sam Pan Jezus prowadzi ucznia ku większej wolności serca, jak przeprowadza go przez etap doświadczenia własnej słabości, by ostatecznie odnalazł fundament w mocy, która pochodzi od Boga. W najbliższych dniach będziemy w modlitwie szukali głosu Jezusa, który z mocą mówił Pawłowi: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem doskonali się w słabości” (2 Kor 12, 9). Po usłyszeniu tych słów Jezusa Paweł był w stanie powiedzieć z głębi własnego serca: „Najchętniej (…) będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. (…) Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 9b-10). Owocem naszych rekolekcji może być większa zgoda na swoje ograniczenia – moralne, duchowe czy charakteru – przy jednoczesnym otwarciu się na działanie mocy Chrystusa.
Wchodząc w rekolekcje wielkopostne, trzeba nam świadomie zwrócić się w kierunku Ducha Świętego, najlepszego Tłumacza natchnionych Pism. Święty Paweł żył w głębokim dialogu z Duchem Jezusa i przekazał swoim braciom zręby teologii Ducha, czyli pneumatologii. W Liście do Rzymian pisał: „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8, 26-27). Nie ma prawdziwej modlitwy bez otwartości na działanie Ducha Jezusa. Ojciec Święty Benedykt XVI ujmuje to tak: „Moglibyśmy powiedzieć, że Duch Święty, to znaczy Duch Ojca i Syna, jest już niejako duszą naszej duszy, najtajniejszą częścią naszego jestestwa, skąd wznosi się nieustannie do Boga modlitwa, której nie możemy nawet wyrazić w słowach”
W naszej drodze modlitwy często zwracajmy się do Ducha Świętego, prosząc Go, aby najpierw wyciszył nasze serca, wlał w nie łaskę pokoju, a następnie otworzył przed nami tajemnicę Bożego Słowa.
*
Artykuł zawiera fragment z książki „Święty Paweł. Tajemnica Damaszku. Rekolekcje lectio divina”. Sprawdź więcej: https://www.salwator.com/swiety-pawel--tajemnica-damaszku-rekolekcje-lectio-divina-,1795,863,produkt.html