Bóg Biblii

Naprawdę nie jest deus ex machina, lecz przebywa i działa wśród swego ludu. „Bóg jest Duchem”, mówi Jezus do Samarytanki i dodaje, że „prawdziwi czciciele Ojca” nie będą Go czcić „ani na tej górze, ani w Jerozolimie” – dodam: nie w tej czy innej religii – ale w „Duchu i prawdzie”.

Prorocy rozumieli i objaśniali wydarzenia swojej epoki jako Bożą pedagogię. Jestem przekonany, że jeśli teologia ma dziś nawiązywać do takiej właśnie roli proroków, to musi je analizować przy użyciu metod współczesnej filozofii, a zwłaszcza hermeneutyki i fenomenologii.

Teologia w naszych czasach powinna być hermeneutyką duchowego doświadczenia. Doświadczenia duchowe stają się wydarzeniami wokół nas, jeśli zajmujemy wobec nich postawę kontemplatywną, relecture – mam na myśli głębsze „czytanie”, wewnętrzne przetworzenie. Nieprzetworzone przeżycia, nierozjaśnione reakcje emocjonalne, pochopne i powierzchowne osądy – to wszystko przeszkadza nam w drodze ku mądrości i dojrzałości. Owocem pochopnych sądów jest pospieszne i niedojrzałe postępowanie.

W swoich rozważaniach, wykładach, kazaniach i książkach staram się studiować i interpretować to, w jaki sposób Bóg się nam daje, objawia, jak się ukazuje w ludzkich aktach wiary, nadziei i miłości w konkretnych sytuacjach historycznych. Teologicznym punktem wyjścia tego sposobu myślenia jest „procesualne pojmowanie Boga” – Boga, który jest w taki sposób, że nieustannie się dzieje. Boga, o którym apostoł Paweł uczy, że w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

Nie tylko ludzie spoza wspólnoty wiary, ale i wielu dzisiejszych chrześcijan rozstało się z przednowoczesnym myśleniem metafizycznym i jego obrazem świata. Przestali pojmować Boga, Jego obecność i aktywność w dziejach w sposób heteronomiczny, jako wyłączne „ingerencje z zewnątrz”. Bóg Biblii naprawdę nie jest deus ex machina, lecz przebywa i działa wśród swego ludu. Bóg, o którym opowiada Biblia, nie jest nieruchomą pierwszą przyczyną, przebywającą gdzieś poza światem dziejowych przemian, lecz raczej Bogiem, który sam wkracza w proces historyczny i swoim Duchem nieustannie go ożywia i przekształca. „Bóg jest Duchem”, mówi Jezus do Samarytanki i dodaje, że „prawdziwi czciciele Ojca” nie będą Go czcić „ani na tej górze, ani w Jerozolimie” – dodam: nie w tej czy innej religii – ale w „Duchu i prawdzie”.

Duch i prawda to żywe i dynamiczne rzeczywistości. Co jest żywe, to się rozwija i przemienia. Prawdę poznajemy tylko w relacji z kontekstem. Twórczy Duch (Spiritus Creator) jest oddechem, życiem, dynamiką całego trwającego nieustannie procesu stworzenia. Biblia wspomina o roli Ducha na początku stworzenia, stworzenia wszechświata i stworzenia człowieka. Tradycyjna teologia uczy, że Bóg jest obecny we wszystkich rzeczach, jakks. Tomáš Halíkie istnieją, jako ich egzystencja. Dodałbym, że w tych, które żyją i rozwijają się, Bóg jest ich rozwojem. Boża obecność nie jest statyczna, lecz dynamiczna. Jest to proces. 

Takie pojmowanie Boga stanowi punkt wyjścia dla procesualnego pojmowania fenomenu chrześcijaństwa; żywe chrześcijaństwo jest w nieustannym ruchu. Na ile Kościół jest „sprawą Bożą”, na tyle we wszystkich wymiarach swego istnienia w historii rozwija się, dojrzewa. Właśnie dlatego, że nie przywiązuje się do żadnej ze swoich dziejowych form, zachowuje otwartość wobec swego eschatologicznego celu, który historię oraz świat w jego historycznym wymiarze wieńczy, a jednocześnie transcenduje. Istota i tożsamość chrześcijaństwa trwa i nieustannie się „dotwarza” dzięki powiewom Bożego Ducha w procesie trwającego wciąż zmartwychwstania, resurrectio continua. W ujęciu socjologicznym Kościół jest instytucją, w ujęciu teologicznym – jest wydarzeniem...

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Listy do papieża. Zachęta do szukania nowych dróg". Autor: ks. Tomáš Halík. Wydawnictwo WAM

Bóg Biblii

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg