Czy w przypadku Romana Brandstaettera można w ogóle mówić o nawróceniu, skoro, jak napisała we wstępie do jego "Kręgu biblijnego" Anna Świderkówna, przez całe życie „mieszkał w Biblii”?
Może było to raczej odkrywanie pełni prawdy zawartej w gmachu tej biblioteki, złożonej z dwóch pięter: Starego i Nowego Testamentu?
Brandstaetter wyrastał z tradycji żydowskiej, ale silnie przesyconej polskością. Pisał:
Biblio, ojczyzno moja, Biblio, moja ziemio polska, galilejska, franciszkańska. O, wy, Księgi mojego dzieciństwa pisane dwujęzyczną mową, polską hebrajszczyzną i hebrajską polszczyzną!
Brandstaetter przyszedł na świat 3 stycznia 1906 roku w Tarnowie w spolonizowanej żydowskiej rodzinie Ludwika i Marii, w której niezwykle żywa była tradycja religii mojżeszowej. Pradziadek Abraham, o którym Roman wiele słyszał od ojca i dziadka, kojarzył się małemu chłopcu z biblijnym Abrahamem. Dziadek Mordechaj był przedsiębiorcą i znanym twórcą literatury hebrajskojęzycznej. To głównie on zaszczepił we wnuku kult Pisma Świętego. Mały Roman był wręcz przekonany, że to dziadek je napisał. Ten jednak zaprzeczył, a na pytanie, kto jest więc autorem Biblii, odpowiedział: „Bóg”.
W pamięci dorosłego Brandstaettera najwcześniejsze wspomnienie postaci Chrystusa wiązało się ze służącą Marynią, która w kościele pokazała mu Ukrzyżowanego, a na pytanie, kim On jest, odparła: „to jest Bóg”. „Czyj Bóg?” – zapytał. „Nasz, i twój, i mój”.
Mijały lata. Brandstaetter ukończył gimnazjum w Tarnowie i skończył studia filozoficzne i filologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1929–1931 przebywał na stypendium rządu polskiego w Paryżu, gdzie przygotował doktorat na temat działalności społecznej i politycznej Adama Mickiewicza. Doktorat ten obronił w 1932 roku. Miał wówczas za sobą artykuły i wiersze publikowane w Głosie Prawdy, Gazecie Polskiej i innych pismach, a także pierwszy tom poezji Jarzma (1928).
Od Kościoła katolickiego był nadal daleko. Ortodoksyjne środowiska żydowskie, także pod wpływem antysemityzmu, przyjmowały postawy niechętne wobec katolicyzmu, choć w spolonizowanym środowisku inteligenckim, w którym obracał się Brandstaetter, postać Chrystusa nie budziła podobnej niechęci, co wyraził na przykład Julian Tuwim w znanym wierszu Chrystusie: „Jeszcze się kiedyś rozsmucę, jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie”.
Po powrocie z Paryża Brandstaetter zamieszkał w Warszawie, gdzie pracował jako nauczyciel języka polskiego i sporo publikował w Kurierze Literacko-Naukowym i Miesięczniku Żydowskim. Wydał między innymi Legion żydowski Adama Mickiewicza (1932) i tom poezji Węzły i miecze (1933). W 1935 roku odbył podróż przez Grecję i Turcję do Palestyny. Jak wspominał w Kręgu biblijnym, chodził wówczas po Jerozolimie z Nowym Testamentem, starając się wczuć w atmosferę miasta sprzed dwóch tysięcy lat i podążając śladami Chrystusa, ale ciągle miał wątpliwości:
Ile w naszym obrazie przeszłości jest własnych złudnych projekcji, a ile bezwzględnej prawdy? Czy w ogóle możemy się dokopać do historycznej warstwy zjawiska, ustalić jego właściwy wymiar i w pełni go zrekonstruować?.
Wkrótce po niemieckiej inwazji na Polskę Brandstaetter przeniósł się do Wilna, gdzie w 1940 roku poślubił Tamarę Karren, Żydówkę, którą poznał wcześniej w Warszawie. Dzięki staraniom jej rodziny udało się młodej parze wyjechać z Litwy przez Moskwę, Baku i Iran do Palestyny. W Jerozolimie, znajdującej się pod kontrolą Brytyjczyków, pisarz stworzył dramat Kupiec warszawski, a dzięki pomocy prof. Stanisława Kota, który był jego nauczycielem na Uniwersytecie Jagiellońskim, dostał posadę w radiowym nasłuchu Polskiej Agencji Telegraficznej.
Drugi okres pobytu w Palestynie w latach 1941–1946 okazał się przełomowy w życiu Brandstaettera. Napisał wówczas pięć dramatów i dowiedział się o śmierci rodziców, pozostałych w okupowanej przez Niemców Polsce. Wspominał o tym tak:
wróciły do mnie listy, które przed rokiem wysłałem przez Czerwony Krzyż do moich rodziców. Na odwrocie znajdowały się pieczątki donoszące o wyjeździe adresatów w nieznanym kierunku. Ta formuła była w owym czasie w języku ludożerców równoznaczna z wiadomością o śmierci adresata...
Pewnej grudniowej nocy w Jerozolimie w 1943 roku z jednego z tygodników leżących w biurze Romana Brandstaettera wypadła na podłogę duża wkładka z reprodukcją siedemnastowiecznej rzeźby Innocenza da Palermo z kościoła San Damiano w Asyżu, przedstawiającej ukrzyżowanego Chrystusa. Pisarz poczuł nagle nieodpartą chęć wyjazdu do Asyżu, w którym przedtem nie był:
Spojrzałem na reprodukcję. Wyobrażała Chrystusa w chwilę po Jego śmierci. Z półrozchylonych warg uszedł ostatni oddech. Kolczasta korona spoczywała na Jego głowie jak gniazdo uwite z cierni. Miał oczy zamknięte, ale widział. Głowa Jego wprawdzie opadła bezsilnie ku prawemu ramieniu, ale na twarzy malowało się skupione zasłuchanie we wszystko, co się wokół działo. Ten martwy Chrystus żył. Pomyślałem: Bóg.
Od tamtej pory Brandstaetter czytał już Nowy Testament z pełną wiarą i kojarzył jego opisy z treścią Starego Testamentu. W 1945 roku rozstał się z żoną na mocy „przywileju św. Pawła”, pozwalającego na rozwiązanie małżeństwa, gdy jedno z małżonków przyjmuje chrzest, a drugie chce zdecydowanie pozostać przy wyznaniu niechrześcijańskim i nie zamierza pozostawać w związku małżeńskim z osobą ochrzczoną. Pisarz wyjechał następnie do Egiptu, a stamtąd do Rzymu, gdzie 15 grudnia 1946 roku przyjął chrzest w kościele Paulinów, a sześć dni później poślubił Reginę Wiktor, sekretarkę Kota, wówczas ambasadora RP w Rzymie.
Następne dwa lata małżonkowie spędzili w Rzymie, gdzie Brandstaetter pełnił funkcję attaché kulturalnego przy ambasadzie RP. Napisał wówczas inspirowany postacią świętego Franciszka i pięknem Asyżu utwór prozatorski Kroniki Asyżu (1947), misterium Teatr Świętego Franciszka (1947) i dwa kolejne dramaty.
W 1948 roku Roman Brandstaetter wrócił z żoną do Polski. Po dwóch latach spędzonych w Poznaniu zamieszkał w Zakopanem, gdzie był przewodniczącym Rady Kultury przy Miejskiej Radzie Narodowej. W 1960 roku wrócił do Poznania i poświęcił się głównie pracy literackiej.
Dokonywał przekładów biblijnych z języka hebrajskiego i tłumaczeń Nowego Testamentu. W latach 1967–1973 stworzył i wydał czterotomowe, najważniejsze swoje dzieło – znakomitą powieść Jezus z Nazarethu. Publikował też na łamach Tygodnika Powszechnego, Przewodnika Katolickiego i W drodze.
Na marginesie Jezusa z Nazarethu Brandstaetter pozostawił kapitalne rozważania nad pytaniem, dlaczego Jezus Chrystus nazywał siebie Synem Człowieczym. Nawiązując do Księgi Daniela, przypomniał jego wizję Syna Człowieczego, któremu Bóg dał „moc i chwałę, i królestwo”, a także przywołał niekanoniczną Księgę Henocha z II wieku przed Chr., w której Syn Człowieczy jest zarówno dosłownie zwykłym człowiekiem, jak i jednocześnie Pomazańcem Bożym ukrytym w jego ciele „zanim świat powstał”. Pojęcie Syna Człowieczego posłużyło więc Chrystusowi za zasłonę, którą jednak człowiek był w stanie przejrzeć.
Biblia była więc dla Brandstaettera domem, w którym poruszał się coraz swobodniej, oprowadzając czytelnika i tłumacząc jej sens. Pisał o Księdze:
Patrzysz na mnie oczami Ojca i Syna, i Ducha Świętego, oczami moich praojców, oczami mojego dziadka, oczami mojej żony, oczami moich umiłowanych poetów (…) Wołasz do mnie z głębokości psalmem krematoriów, płaczem nad ruinami walczącej Warszawy, lamentem nad zwłokami spalonego getta, pamięcią Oświęcimia, Treblinki, Majdanka, jeremiaszowym jękiem moich w dwójnasób umęczonych dziejów.
Pisarz zmarł w Poznaniu 28 września 1987 roku
*
Powyższy tekst pochodzi z książki "Potęga nawrócenia". Autor: Wojciech Roszkowski. Wydawnictwo BIAŁY KRUK