Piłat nie studiował ksiąg proroków, nie znał religii żydowskiej, ale że Jezus nie zamierza usiąść na jakimś ziemskim tronie, zrozumiał od razu. Dochodzimy tutaj do samej esencji sporu o wolność słowa, swobodę wypowiedzi i cenzurę.
Najważniejszy proces i wyrok, jaki w całej historii ludzkości zapadł w ramach cenzury represyjnej, dotyczył bez wątpienia Jezusa Chrystusa. Tutaj jednakowoż sprawa ma się inaczej niż z Sokratesem. Jeżeli także Mesjasz wiedział, co Go czeka za głoszenie Słowa Bożego, to nie tylko dlatego, że sam był wszechwiedzącym Bogiem. Również dlatego, że znał nieuczciwość późniejszych sprawców swojej śmierci. Właśnie – nieuczciwość.
Faryzeusze bowiem doprowadzili do skazania Jezusa w drodze kłamstw, intryg i manipulacji – manipulacji zarówno prefektem Judei Poncjuszem Piłatem, uległym presji Żydów, jak i tłumem, którego emocje przeszły od zachwytów przy witaniu cieśli z Galilei podczas wjazdu do Jerozolimy po okrzyk uwolnienia awanturnika Barabasza zamiast Nauczyciela.
Przecież uczeni w Piśmie już wcześniej próbowali przyłapać Jezusa na podżeganiu do buntu, na wykazaniu, że jest On przeciwko rzymskiej władzy, że w swoich wypowiedziach burzy porządek społeczny i posuwa się za daleko. Faryzeusze chcieli zatem zastosować wobec Mesjasza cenzurę represyjną, ale nie mogli wskazać przykładu niewłaściwej wypowiedzi Jezusa. Chcieli pokazać rzymskim urzędnikom, że coraz bardziej sławny Nauczyciel zachęca do buntu czy niepłacenia podatków, co dałoby im podstawy prawne do nasłania na Niego lokalnych władz imperium.
Św. Mateusz Ewangelista obrazuje w ośmiu wersach nie tylko scenę z udziałem Syna Bożego, ale też istotę obłudy i przewrotności cenzury:
Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: ‘Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?’. Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: ‘Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!’. Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: ‘Czyj jest ten obraz i napis?’ Odpowiedzieli: ‘Cezara’. Wówczas rzekł do nich: ‘Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga’. Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli” (Mt 22, 15–22)
Proces Jezusa dotyczył jednak nie zwykłej wolności słowa, ale właśnie prawa do mówienia prawdy. Jak ujął to historyk chrześcijaństwa Warren Carroll: „Jezus został skazany na śmierć przez najwyższy organ religijny judaizmu, ponieważ twierdził, że jest Bogiem”.
Sanhedryn próbował nastawić Piłata przeciwko Jezusowi, wskazując, że Mesjasz w religii żydowskiej jest królem, który wprowadzi nowy ład polityczny, nowe, lepsze królestwo, które będzie musiało usunąć z tych ziem władzę Rzymu. To, że Piłat nie wierzył tej wersji oskarżenia i po rozmowie z Jezusem widział w Nim inny wymiar „królestwa” niż tradycyjne rządy za pomocą wojska i administracji, pokazuje, jak niewiele trzeba było wnikliwości, by zrozumieć, że oskarżony nie złamał żadnego prawa.
Piłat nie studiował ksiąg proroków, nie znał religii żydowskiej, ale że Jezus nie zamierza usiąść na jakimś ziemskim tronie, zrozumiał od razu. Dochodzimy tutaj do samej esencji sporu o wolność słowa, swobodę wypowiedzi i cenzurę – faryzeusze nie chcieli wiedzieć, czy Jezus mówi prawdę. Oni chcieli jedynie oddalić zagrożenie dla samych siebie. Chcieli zniszczyć nauki, które przeczyły ich własnym naukom, choć to Rebbe z Galilei miał rację.
Proces ten bardzo różnił się od skazania Sokratesa. W Atenach doszło do otwartej debaty, transparentnego wykazywania, czy oskarżony rozminął się z prawem. Sędziowie byli wybrani tam według procedur, zasądzono karę surową, ale nie sadystyczną, a i możliwość jej uniknięcia była dla skazanego łatwo dostępna.
W Jerozolimie natomiast wygrał fałsz, forsowany zakulisowymi grami. O śmierci Jezusa Chrystusa zdecydował zmanipulowany, przypadkowy tłum. Kara, którą Mu wymierzono, była niewiarygodnym pasmem tortur, a szansa ucieczki czy choćby ocalenia ludzkiej godności – żadna.
Faryzeuszy można by nazwać patronami państwowej cenzury. Ich wizerunki mogłyby wisieć w gabinetach urzędników komitetów cenzury w XIX wieku albo u PRL-owskich cenzorów przy ulicy Mysiej w Warszawie. Cyfrowe grafiki Kajfasza czy Annasza mogłyby zaś być wygaszaczami ekranów na sprzęcie elektronicznym dzisiejszych adminów większości mediów społecznościowych...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Historia cenzury. Od starożytności do XXI wieku”. Autor: Jakub Maciejewski. Wydawnictwo BIAŁY KRUK