Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga...
To nie jest prosty krok. Jeszcze stosunkowo łatwo się zatrzymać. Wejść do domu. Zostać przyjętym, zaopiekowanym, tak jak powinien być przyjęty i zaopiekowany gość. Ale nikt nie zostaje gościem na wieczność. Staje się domownikiem - lub wyrusza w dalszą drogę. Trzeba dokonać wyboru.
Nie jesteś już obcym. Jesteś domownikiem Boga. Wielki dar bycia razem. Bycia "u siebie". Razem z Nim i w Jego imieniu możesz gościć innych. Wychodzić na drogę i zapraszać do wejścia. Dom Boga jest otwarty na każdego, kto zechce przekroczyć jego próg.
Jezus przyszedł specjalnie do Tomasza. Po to, by on także przekroczył ten próg: został domownikiem Boga. I by także dzięki niemu ci, którzy nie widzieli, wierzyli. I odnaleźli dom.
To także przecież ich dom.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.