O czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze.
Bywałem jak Piotr. Też wydawało mi się, że moja wiara jest wielka. Że mogę razem z Jezusem chodzić po wodzie. Ale – jak napisałem – wydawało mi się. Kiedy przychodziła chwila, gdy ufając trzeba było się przejść po falach, ogarniał mnie lęk. Że tak się nie da, że to niemożliwe. Panie, ratuj, bo tonę – wołałem. Podaj rękę, posadź w bezpiecznej łodzi.
Już to wiem, że żaden ze mnie bohater wiary. Lepiej więc się nie wychylać. Starać się żyć jak najlepiej, tylko siedzieć cichutko i nie zgrywać bohatera. Ale co będzie, jeśli mimo wszystko Jezus niebawem powie, że czas na przechadzkę po falach?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.