Anthony de Mello w jednej ze swoich książek zamieścił krótki dialog. Żona zapytała męża czy pamięta, jak przed laty przebaczyła mu zdradę. Na co ten odparł: skoro przebaczyłaś, dlaczego pamiętasz. Tę rozmowę autor podsumował fragmentem, wyjętym z hymnu o miłości: „Miłość nie pamięta złego”.
Na początku Wielkiego Postu słyszeliśmy wezwanie świętego Pawła: „W imię Chrystusa prosimy – pojednajcie się z Bogiem!” Dziś musimy uświadomić sobie, że nie jest to możliwe bez pojednania z bliźnimi. Bez przebaczenia bliźnim.
Mówiąc o przebaczeniu patrzymy na Jezusa. Jedno z ostatnich słów, wypowiedzianych na krzyżu. „Ojcze, przebacz…” Bez warunków wstępnych. Bez pytania dlaczego. Przebacz, choć krzyżują…
Mówiąc o przebaczeniu patrzymy na Szczepana i Pawła. Czyż przebaczenie pierwszego nie wyjednało łaskę apostolatu drugiemu? A męczennicy… Nie zostawali nimi ludzie umierający z nienawiścią w sercu. Większym niż przelanie krwi męczeństwem było przebaczenie, ofiarowane oprawcom.
Prośba o przebaczenie znajduje się na końcu Modlitwy Pańskiej. Co nie znaczy, że jest mało znaczącym dodatkiem. Przeciwnie. W tradycji żydowskiej to, co najważniejsze, znajduje się na końcu. Wszystko, co było wyżej: uświęcenie imienia Bożego, przyjście Jego Królestwa, spełnienie Jego woli w niebie i na ziemi, obfitość chleba powszedniego, odpuszczenie win – to wszystko Bóg uzależnił od jednego słowa. Przebaczam.
Bądź jak Bóg. Odpuść!
Rachunek sumienia
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.