Niekiedy ciutkę zazdrościmy filantropom, że mają co rozdzielać. Całkiem satysfakcjonujące jest przecież takie doświadczenie: zatroszczyć się, ufundować, dać… A przecież – „jako wybrańcy”, „święci i umiłowani” – również i my w takiej pozycji stajemy wobec bliźnich. I to nie tylko przyjaciół i tych, od których spodziewamy się odpłaty, lecz nawet wobec wrogów. To my jesteśmy owymi bogaczami, którzy mogą swych dóbr użyczyć innym. To nam powierzono słowo Chrystusa „w całym swym bogactwie”.
Owa „miara wypełniona ponad brzegi” to nie jest tylko kusząca metafora, a proza naszego życia. I to nie w dalekiej przyszłości, a dzisiaj. Wszak do naszej codzienności należy to właśnie: miłosierdzie w miejsce występku, odpuszczenie i błogosławieństwo tam, gdzie słabość i zło.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.