Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
Są kręgi, w których być wierzącym to nic nadzwyczajnego. Ale są i takie, w których przyznać się do Jezusa trudno. Bo zdziwienie, śmiech, niechęć, ostracyzm. Albo i ostrzejsze szykany. Nie ma się jednak nad czym zastanawiać. Kalkulacja jest prosta: lepiej w tym życiu nieco stracić, niż stracić wieczność.
A przyznać się do Jezusa... To nie tylko powiedzieć, że się wierzy w Boga. To także kierować się w życiu Chrystusowymi wskazaniami. Zwłaszcza wtedy, gdy świat kusi do czego innego. Nieuczciwości finansowej, małżeńskiej zdrady, posługiwania się kłamstwem... Tak byłoby prościej, przyjemniej, skuteczniej. Ale co świat pomyśli wtedy o tym, kogo nazywamy swoim Nauczycielem? Że można Go lekceważyć. Bo nawet dla nas nic nie znaczy....
Wierzę w Ciebie, Jezu Chryste. Dodaj mi odwagi bym zawsze był godny miana Twojego ucznia.
Z nauczania Jana Pawła II
Kościół, pouczony słowami Nauczyciela, wierzy, że najwyższym celem życia człowieka, uczynionego na obraz Stworzyciela, odkupionego krwią Chrystusa i uświęconego obecnością Ducha Świętego, jest istnieć „ku chwale majestatu” Boga (por. Ef 1, 12), postępując tak, by każdy czyn odzwierciedlał Jego blask (Veritatis splendor 10).
Garść uwag do czytań na IV niedzielę wielkanocną roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.