Na widok wiatru zląkł się i zaczął tonąć. W rozpaczy woła do Jezusa „Panie ratuj mnie!”
Jezus, boski Lekarz, koi ludzkie serca balsamem miłosierdzia, przynosząc ulgę w cierpieniu i nadzieję w rozpaczy.
Nie złamał Jej ból, nie przygniotła rozpacz. Każdy z nas może przyjąć Maryję jako Matkę pocieszenia.
Bóg wchodzi w ludzką rozpacz do końca. Jest blisko. Tych, co płaczą. I tych, których życie wydaje się zakończone.
Kiedy odzywa się w nas nie nadzieja, a rozpacz, kiedy przez nasze czyny prześwituje powierzchowność, nie głębia?
Sytuacja, w której zawiedliśmy, nie jest więc z góry przegrana, nie trzeba nam pogrążać się w lęku i rozpaczy.
Wierząc, jeszcze bardziej wydajemy się na żer rozpaczy, wystawiamy na ciosy zła – bo odkrywamy własną nędzę, niejasność intencji, słabość woli.
Można zabić człowieka. Zniszczyć może się tylko sam. Odwracając się od Boga. Wpadając w rozpacz i zwątpienie… lub dając się skusić.
Odkrywanie trudnej i bolesnej prawdy o sobie nie może prowadzić do rozpaczy. Autentyczne uznanie swojej grzeszności jest możliwe jedynie w świetle Bożego Miłosierdzia
Stać pośrodku walącego się świata nie krzycząc i nie oskarżając. Przyjmując ból i lejąc łzy. Nie poddając się zwątpieniu i rozpaczy.
Przecież słabi jesteśmy.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.