Brunatne, mroczne wnętrze świątyni jest oświetlone w jednym miejscu punktowym, jasnym światłem, które sprawia wrażenie, jakby pochodziło ze scenicznego reflektora.
Imię spotykane w Biblii dość często. Hebrajski pierwowzór jest tożsamy z imieniem Symeon.
Starzec Symeon trzyma na rękach małego Jezusa. Klęczący Maryja i Józef słuchają go z uwagą. Słowa starca potwierdza stojąca nad nimi prorokini Anna.
Kiedy Święta Rodzina weszła do świątyni, podszedł do niej Symeon, starzec, któremu "Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego".
Jedenaście kilometrów na północny zachód od Jerozolimy leży wioska El-Quebeibeh, utożsamiana z biblijnym Emaus. To właśnie tu Kleofas i Symeon rozpoznać mieli zmartwychwstałego Pana po prostym geście łamania chleba.
Wszystko się uda? Tak. Ale w oczach ludzkich to będzie klęska.
Każdy wierzący ma swoje chwile Taboru, olśniewającego blaskiem bliskości Boga, ale też chwile zupełnie szare i zwyczajne. Jednego dnia prawie dotyka Boga, innego ociera się o własny lub cudzy grzech. Nie inaczej było z dziedzicem wielkich obietnic danych Abrahamowi i Izaakowi - Jakubem (Rdz 34-36)
Zrodzony Bóg jest tutaj. Dokonuje swych dzieł, realizuje swoją wolę świętą – a my stajemy wobec niej w określonym miejscu.
Izraelici żywili głębokie przekonanie, że pierworodny jest szczególną własnością Boga. Rodzice musieli go wykupić w świątyni.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.