Tak, mądrości. Miłości oczywiście też, ale...
Zawsze chodzi o miłość. Ale autentyczną
Słowa powracają jak refren. Miłujcie się. To wam przykazuję. Miłujcie się tak, jak Ja was umiłowałem. Aż do oddania życia za drugiego. Wiecie już wszystko, nie musicie iść na ślepo. Przekazałem wam to, co otrzymałem od Ojca. I znów pada wezwanie: miłujcie!
Ważna jest odpowiedź Jezusa: Jestem z nimi, bo oni mnie potrzebują. To po pierwsze. Ale po drugie, jestem z nimi dlatego, że ja ich potrzebuję.
Człowiek, któremu objawiła się Miłość.
Jezus, czyli wcielony Bóg, wyznaje nam miłość.
Brak wiary w Bożą miłość, obawa, że może nie zasłużę na nią, że Bóg takiej mnie nie kocha wzbudza niepokój serca. A On przecież właśnie kocha mnie z moją słabością i grzechem, z całą moją nieudolnością i bezradnością
Mój bliźni? A któż to taki? Ano mąż, żona, dzieci, bliższa i dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, ci, z którymi złączył mnie los...
Miłość Boża, Jego przyjaźń... Tylko słowa?
Z miłości do mnie i za moje grzechy to wszystko wycierpiał Pan. Dlaczego zatem we mnie wciąż tak mało miłości?
Cóż może zrobić mi człowiek, gdy po mojej stronie Wszechmogący?
Nie anioł, a człowiek - prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, Jezus Chrystus - zostaje Panem nieba i ziemi.
Garść uwag do czytań na Uroczystość Wniebowstąpienia roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.