Kiedy jest się w jakiejkolwiek niewoli, w człowieku narasta pragnienie wolności. I Bóg pomaga każdemu wyzwolić się z niewoli.
Ważny, ważenie, waga – dwie szale. Jakiś ciężar i coś, co miarę ciężaru wyznacza, będą równocześnie równoważnikiem.
Więzień słusznie niosący ciężar kary, nie przestaje być człowiekiem.
Słowami – łatwo. Trudniej, gdy przychodzi nieść konkretny ciężar.
Wzdychamy do wolności, zniesienia ciężaru, uwolnienia od rozmaitych kajdan i ograniczeń...
Jeśli wiara jest dla mnie tylko ciężarem, to coś ze mną nie tak.
W trudnościach, czując zależność od innych, ciężar własnych grzechów – musimy zachować ufność w Boże miłosierdzie.
Jezus zaprasza mnie, bym zamieniła swój ciężar egoizmu na Jego trud miłości Boga i bliźniego.
Nie kolejny ciężar, obowiązek, uciemiężenie. Nie spór. To Dobra Nowina o zbawieniu. To radość, szczęście i pokój.
Niełatwo jest być przyjacielem cierpiącego, przebywać wśród utrudzonych. Czasami widzimy jak ktoś, działając w dobrej wierze, tylko dołożył nam ciężaru.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.