Między „Bóg jest miłością” a „Bóg nie karze” zionie przepaść wielka, jak ta, oddzielająca przyjętego na łono Abrahama Łazarza i cierpiącego męki bogacza.
Pośród zachęt i przestróg stanowiących zakończenie Listu św. Jakuba apostoł przywołuje kwestie cierpienia i prób w życiu chrześcijanina oraz mającej towarzyszyć im modlitwie.
Jeśli zapieram się Boga w zwykłych, codziennych sprawach, to o ileż łatwiej zaprę się Go, gdy przyjdzie mi z tego powodu cierpieć?
Bóg nie odwraca wzroku. Nasze cierpienie nie jest mu obojętne. Przychodzi, by uwalniać. By wyprowadzać ze śmierci do życia. By obdarowywać ponad miarę.
Przyszli do chorych, aby czytać im Pismo Święte. Mowa o akcji: "A Słowo stało się ciałem i cierpiało między nami" w Nowej Soli.
Dramat człowieka współczesnego nie polega na tym, że w jego życiu nie ma Boga, ale że nie cierpi już z powodu Jego nieobecności.
Weronika to właściwie nie kobieta z chustą, lecz sama chusta z odbiciem twarzy cierpiącego Pana Jezusa. Bo greckie słowa „wero eikon” znaczą „prawdziwy obraz”.
Nie rozumiem Cię, Boże. Nie rozumiem śmierci. Nie rozumiem cierpienia. Niedaleko mi do pytania Jana. Czy Twoja droga jest słuszna? Czy naprawdę trzeba umierać, by żyć?
Zwyciężyć wszelkie cierpienie, wszelki ból, wszelką klęskę, każdy brak i każde upokorzenie. Zwyciężyć w końcu śmierć. Marzenie człowieka! Możliwe? Tak, możliwe. Dzięki miłości Boga.
Jest w nas pragnienie dobra, chęć pełnienia dobrych uczynków. Czy jednak to prawda o nas, czy tylko nasze wyobrażenie, oczekiwanie względem nas samych, pokaże cierpienie.
Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch.
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku B, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.