Pewnie nie rozumieli tego zakazu. Pewnie trudno im było nie dzielić się swoim szczęściem i cudem, którego doświadczyli.
Ta radość, to szczęście, ta duma z przynależności do Jezusa, z bliskości z Nim jest dostępna dla każdego.
Jezusowa recepta na szczęście nie jest ukrojona na miarę człowieka. Ale też nie jest obietnicą gruszek na wierzbie.
Co to za szczęście – spotkać apostoła! Bożego człowieka, który w Jego imię nawet węże może brać do rąk.
Szczęście to droga, która dotyczy każdego człowieka, bez względu na miejsce zamieszkania czy moment historii świata.
W okolicach Kafarnaum, na północnym brzegu jeziora Genezaret wypiętrza się niewysokie wzgórze. To właśnie tu Jezus nauczał o szczęściu.
Elizeusz był zamożnym człowiekiem. Miał wiele spraw, do których był przywiązany. Jego codzienne poczucie szczęścia wymagało dwunastu par wołów.
Nie kolejny ciężar, obowiązek, uciemiężenie. Nie spór. To Dobra Nowina o zbawieniu. To radość, szczęście i pokój.
Pytanie o gotowość zmierzenia się z krzyżem budzi strach. Bo krzyż w przekonaniu większości jest czymś, co rujnuje szczęście.
Jaką mam pewność? Jaką mam pewność, że spełnią się dla mnie Boże obietnice – radości, pokoju, wiecznego szczęścia w końcu?
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.