Ile właściwie kosztuje to nasze „szczęście”? Czy jest trwałe? Czy jesteśmy pewni, że to już wszystko, czego możemy oczekiwać?
Co to za szczęście – spotkać apostoła! Bożego człowieka, który w Jego imię nawet węże może brać do rąk.
Bóg mówi o swoim ludzie: „Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości”. W naszej wierze, na szczęście, istniejemy cali.
To wielkie szczęście trafić na proroka w momencie, gdy robi ci się ciemno przed oczami i grunt osuwa się spod nóg.
Tę przerażającą wizję pokazują młodzi artyści Teatru Tańca "Szofar" w swoim najnowszym spektaklu. Ale to, na szczęście, nie jest ostatnie słowo.
Każde szczęście, a nawet nieszczęście przemija. Wszystko zamienia się w proch, niczego nie można zatrzymać zbyt długo, co najwyżej do śmierci.
Jaką mam pewność? Jaką mam pewność, że spełnią się dla mnie Boże obietnice – radości, pokoju, wiecznego szczęścia w końcu?
Tak bardzo uwierzyliśmy w ból i przemijanie, że ukojenie boskim szczęściem wydaje się niemożliwe nawet we śnie. A jednak ono istnieje.
Szczęście jest w zasięgu mojej ręki. Przyjdzie niezawodnie. Czekam tej chwili – wypatruję – czuwam, by jej nie przegapić. Ale jak inne to czuwanie!
Życie przykazaniami jest propozycją Boga, która ma mi ułatwić drogę do szczęścia wiecznego. Ode mnie zależy, czy ją przyjmę, czy też odrzucę
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.