Sięgamy dziś po pieśń, która powstała na użytek liturgii świątyni Jerozolimskiej.
Nagłówek psalmu 46 (45) zawiera nawet wzmiankę o autorach i melodii. A treść stanowi wyraz nadziei Bożego ludu.
Nadziei rodzącej się z wiary, z silnego przekonania, że Bóg jest pośród swego ludu. A już szczególnym miejscem Bożej obecności jest świątynia – oczywiście, świątynia jerozolimska. Więcej – całe miasto jest stolicą Boga.
Ta wiara i ta nadzieja wypełniały serca pielgrzymów, którzy do Jerozolimy tłumnie ściągali na święta. Siłę wiary potęgowała obecność tysięcy ludzi czujących to samo, przeżywających wiarę tak samo, cieszących się z tej samej Bożej obecności.
Jeden szczegół pieśni zastanawia: „nurty rzeki rozweselają miasto Boże”. Bo przecież w Jerozolimie rzeki nie ma!
Słowa tego wersetu są aluzją do czterech rzek raju. Prorocy w swoich poetyckich wizjach podobny obraz kreślili, a i księga Apokalipsy w Nowym Testamencie ten temat symbolicznie rozwija.
Pielgrzymi w Jerozolimie czują się więc bezpieczni nawet wobec niewyobrażalnego kataklizmu gór zapadających się w otchłań morza. A my to poczucie bezpieczeństwa przenosimy na Kościół – i świątynię, i wspólnotę pielgrzymującego ludu Bożego.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?