Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »z cyklu "Perełki Słowa"
Nie daj się uwieść żądzom i sile, by iść za zachciankami swego serca. Nie mów: Któż mi ma coś do rozkazywania? Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy ci sprawiedliwość. Nie mów: Zgrzeszyłem i cóż mi się stało? Albowiem Pan jest cierpliwy (Syr 5,2–4).
Wydawałoby się, że to nasze czasy rozdmuchały poczucie wolności. I że to podrostki wykrzykują zadziornie: Co mi będziesz rozkazywał! I że to wyzwoleni z przesądów ironicznie wołają: Zgrzeszyłem i co się stało? Syracydes pisał swą księgę w drugim stuleciu przed Chrystusem. A i wtedy problem wolności człowieka nie był nowy. Jest to równocześnie problem ludzkich zachcianek, żądz i poczucia własnej wielkości i siły. I przekonania o bezkarności. Czym jest wolność? Czy to człowiek sam ustala normy postępowania? Sam – to znaczy kto? Każdy z osobna? Dla kogo – dla siebie, czy dla innych? Jeśli tylko dla siebie, to zapanuje pełna dowolność i nieprzewidywalność ludzkich zachowań. Jeśli zaś jedni mogą ustanawiać normy dla innych, to znaczy, że nie dla wszystkich wolność znaczy to samo. Zaczyna panoszyć się chaos, a silniejsi narzucają swoją wolę słabszym. Słowo „wolność” przestaje cokolwiek znaczyć. Czy można więc w ogóle marzyć o wolności? Można, jeśli zgodzimy się, że wolność jest uznaniem moralnych wartości. Nie wymyślonych na użytek chwili, lecz ponadczasowych, których strażnikiem jest Bóg. Bez wiary w Niego wolność jest żałosną karykaturą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |