Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »z cyklu "Perełki Słowa"
Tłumy i tłumy w Dolinie Wyroku, bo bliski jest dzień Pański w Dolinie Wyroku. Słońce i księżyc się zaćmią, a gwiazdy światłość swą utracą. A Pan zagrzmi z Syjonu i z Jeruzalem głos swój tak podniesie, że niebiosa i ziemia zadrżą (Jl 4,14–16).
„Dolina Wyroku” – to dolina Joszafat w Jerozolimie. Tam – wedle prorockiej tradycji Starego Testamentu – miałby dokonać się Sąd Ostateczny. Jej zbocza wypełnione są cmentarzami – żydowskim, chrześcijańskim i muzułmańskim. Aby w dniu Pańskim być bliżej miejsca sądu. Zbyt uproszczone wydają się nam te wyobrażenia, co nie przeszkadza, że od wieków karmiły i pobudzały wyobraźnię ludzi. Zresztą wyobrażenia były i są tak zróżnicowane, że nie sposób ogarnąć wszystkich ich rodzajów. Teologiczno-poetycką wizję prezentuje średniowieczny hymn Dies irae. Malarską – słynny Sąd Ostateczny Memlinga w Gdańsku, nie mówiąc o jeszcze słynniejszych freskach w Kaplicy Sykstyńskiej w Rzymie. Wszędzie obecna jest nuta lęku, a nawet przerażenia. Przytoczone słowa proroka Joela dają ku temu podstawę. Ale tradycja doliny Jozafata jest inna. Gdyby nad dniem sądu miał dominować lęk i trwoga, to lepiej uciec od „Doliny Wyroku” jak najdalej. Tymczasem całe pokolenia mieszkańców Jerozolimy właśnie tam upatrują najlepsze miejsce pochówku i oczekiwania na dzień sądu. Widocznie inaczej rozumieją prorocką tradycję. Może zatem nie trzeba się lękać, ale z ufnością czekać na wyrok, który ogłosi zwycięstwo dobra nad złem? Nie tylko w dolinie Joszafat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |