Pełnia współcierpienia trudna jest dziś do przyjęcia przez wielu chrześcijan, którzy wolą widzieć Boga jako tronującego z góry Władcę - ponad wszystko silnego i bezwzględnego. Może to pokłosie owej „niewzruszoności” - apathei, o której wspomniał Autor, jako o wartości wyznawanej nawet w niektórych wspólnotach monastycznych (gdzie uwolnienie się od emocji stawiano jako wzór świętości).
Myślę więc, że bardzo ważne jest wracanie do rozpaczliwych słów totalnie osamotnionego w agonii Jezusa („Czemuś Mnie opuścił?"), jak też do słów św. Pawła, który istotę współcierpienia dostrzegał jako wartość całego Kościoła w przytoczonym tu fragmencie Listu do Koryntian (1 Kor 12, 26). To właśnie zrozumienie tej prawdy dało mi przekonanie o głębokim znaczeniu duchowego zespolenia w cierpieniu, bez którego wiara staje się kultem czysto pogańskim, pozbawionym nadziei i miłosierdzia.
Serdecznie dziękuję za ten głęboki tekst, dający sposobnośc do rozważania rzeczy najważniejszych!
Myślę więc, że bardzo ważne jest wracanie do rozpaczliwych słów totalnie osamotnionego w agonii Jezusa („Czemuś Mnie opuścił?"), jak też do słów św. Pawła, który istotę współcierpienia dostrzegał jako wartość całego Kościoła w przytoczonym tu fragmencie Listu do Koryntian (1 Kor 12, 26). To właśnie zrozumienie tej prawdy dało mi przekonanie o głębokim znaczeniu duchowego zespolenia w cierpieniu, bez którego wiara staje się kultem czysto pogańskim, pozbawionym nadziei i miłosierdzia.
Serdecznie dziękuję za ten głęboki tekst, dający sposobnośc do rozważania rzeczy najważniejszych!