Czy naprawdę musi być początek? Dlaczego wszechświat nie może mieć nieskończenie wiele przyczyn? Gdyby wszechświat był nieskończony to problem prawdopodobieństwa w zasadzie zostaje rozwiązany - w nieskończonym świecie wszystko co możliwe, musiałoby się już wydarzyć.
Można również sugerować, że wszechświat jest cykliczny - pierwsza przyczyna jest zarazem ostatnią. Nie rozwikła nam to wprawdzie problemu z małym prawdopodobieństwem zaistnienia człowieka.
Niezależnie od tego prawdopodobieństwo nie jest chyba najlepszą kategorię i próba usensownienia wiary przy jej pomocy nikomu nie służy. Może poczucie celowości należy uzasadnić inaczej? Czy należy je w ogóle uzasadnić?
Czy naprawdę musi być początek? Dlaczego wszechświat nie może mieć nieskończenie wiele przyczyn? Gdyby wszechświat był nieskończony to problem prawdopodobieństwa w zasadzie zostaje rozwiązany - w nieskończonym świecie wszystko co możliwe, musiałoby się już wydarzyć.
Można również sugerować, że wszechświat jest cykliczny - pierwsza przyczyna jest zarazem ostatnią. Nie rozwikła nam to wprawdzie problemu z małym prawdopodobieństwem zaistnienia człowieka.
Niezależnie od tego prawdopodobieństwo nie jest chyba najlepszą kategorię i próba usensownienia wiary przy jej pomocy nikomu nie służy. Może poczucie celowości należy uzasadnić inaczej? Czy należy je w ogóle uzasadnić?