Słowo nie pozbawia życia, ale też może zabić.
Nie zabijaj.
Słowo rani czasem głębiej niż miecz. A czasem, by zadać bolesny cios, nawet słowa nie są potrzebne.
"Ewangelii nie da się głosić w sterylnych warunkach własnej wygody. Nie możemy umywać rąk od tragedii rozgrywających się na naszych oczach" - pisze na FB bp Damian Muskus OFM w wielkopiątkowym rozważaniu.
Mogą cię bić i obrażać, a nawet zabijać, jeśli podążasz za Jezusem, ale nie mogą zabić twojej duszy...
To poligon, gdzie trup ściele się gęsto. To tu zabijam bombardujące mnie wątpliwości. Są orężem Złego – negują wszystkie Boże obietnice. Są niegroźne do czasu, gdy nie wyrażę ich na głos.
Nie chcesz przyjąć, że Bóg kocha każdego, bez wyjątku. Że jest miłosierny i łaskawy wobec tych, którzy Go odrzucają, lżą, wyśmiewają się z Niego, zabijają. Wolałabyś, by Bóg pokazał im swoją moc i potęgę, a nie współczucie i litość.
Cóż za pomysł – spoglądać na węża miedzianego?!? Po co mam na niego patrzeć, na symbol tego, co mnie zabija? Po to, by przypomnieć mi przyczynę mojej choroby, przyczynę mojego umierania? Nie chcę patrzeć na swoją śmierć!
Cierpienie czyha na każdego i nikt nie powinien być nim zaskoczony.
Miłość wyraża się nie tylko w przyjemnej czułości, ale też w troskliwym upominaniu.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.